Bieżący tydzień dostarcza wielu emocji inwestorom na rynku ropy naftowej. Rozpoczął się on od zwyżek, jednak środowa sesja przekreśliła jakikolwiek optymizm na rynku ropy naftowej.

Zarówno cena ropy Brent, jak i ropy WTI, tąpnęły o ponad 3%. W przypadku amerykańskiej ropy oznaczało to zejście poniżej poziomu 67 USD za baryłkę, natomiast europejska ropa Brent zeszła do okolic 72 USD za baryłkę.

W pierwszej połowie bieżącego tygodnia notowania ropy naftowej znajdowały się pod presją strony popytowej ze względu na wchodzące w życie amerykańskie sankcje na Iran. Jednak zwyżki nie były duże, ponieważ ten fakt paradoksalnie nie zmienił wiele na rynku ropy naftowej. USA i Iran od lat utrzymują znikome (o ile w ogóle jakiekolwiek) relacje handlowe i wprowadzenie sankcji niewiele w tej kwestii zmienia. Natomiast zupełnie oddzielną sprawą jest ewentualne dołączenie do sankcji innych państw, w tym krajów Europy oraz Azji. Na to jest jeszcze czas do listopada, ponieważ wtedy kończy się okres przejściowy na dopasowanie się sojuszników USA do sankcji.

Tymczasem w środę w ceny ropy naftowej mocno uderzyła kwestia innego amerykańskiego sporu handlowego: konfliktu z Chinami. Kwestia ta wpływa na rynki surowców już od wielu tygodni, jednak w ostatnim czasie spór się zaostrzył: Chiny poinformowały o wprowadzeniu 25-procentowych ceł na kolejne dobra importowane ze Stanów Zjednoczonych, tym razem o wartości 16 mld USD, a obejmujących szeroki wachlarz dóbr, w tym paliwa, produkty stalowe, sprzęt medyczny oraz samochody.

Eskalacja konfliktu handlowego Stanów Zjednoczonych i Chin jest istotna na rynku ropy naftowej, ponieważ kraje te są kluczowymi konsumentami tego surowca. Wojna handlowa jest niekorzystna dla ich gospodarek, a to przekłada się na obawy dotyczące popytu na ropę naftową.

Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI