Polityka klimatyczna to chęć ochrony środowiska, ale też próba budowy nowego biznesu, który będzie kolejnym motorem napędowym dla europejskich gospodarek; możemy na tym wygrać, zależy to od nas – mówił w czwartek w Katowicach wiceprezes Tauronu Jarosław Broda.

Zaapelował też o rozsądne inwestycje w nowe moce ze źródeł odnawialnych – wpisujące się w ewolucję systemu energetycznego. W kontekście nakładania limitów emisji na energetykę zwrócił uwagę na większą już dzisiaj niż w przypadku tej branży i – pośrednio – górnictwa dolegliwość zanieczyszczeń, których źródłem są spalane indywidualnie odpady czy stare samochody.

Broda wziął udział w grupującym pracodawców panelu konferencji „Społeczny Pre-COP24”, zorganizowanej m.in. przez centrale związkowe, które przekonują, że powstrzymanie globalnego ocieplenia nie może prowadzić do nadmiernego likwidowania miejsc pracy w przemyśle. Zainicjowana przez związki dyskusja ma pomóc w wypracowaniu wspólnego stanowiska związków i pracodawców przed szczytem klimatycznym COP24, który odbędzie w grudniu w Katowicach.

W swoim wystąpieniu wiceprezes Tauronu ds. zarządzania majątkiem i rozwoju nawiązał do trzykrotnie pobitego już w tym roku rekordu krajowego popytu na energię. „Dzisiaj, przy tej temperaturze być może pobijemy czwarty. Ku naszemu nieszczęściu wiatr nie wieje – to oznacza także, że 6 gigawatów energii z wiatru stoi. To jest taka polska przypadłość, że powyżej 25 stopni i poniżej 15 stopni nie mamy wiatrów – mamy wyże” - wyjaśnił.

„Teraz jak z taką strukturą wytwarzania – w tej chwili to węgiel brunatny i kamienny zapewniają nam m.in. klimatyzację – mamy się wybrać na COP24? Po pierwsze powinniśmy walczyć o podtrzymanie tego dużego sukcesu porozumienia paryskiego, czyli multilateralizacji polityki klimatycznej” - wskazał Broda.

Reklama

„Prowadzenie polityki klimatycznej wyłącznie w obrębie Unii Europejskiej światu nie pomoże, bo emitujemy 12 proc. globalnego CO2, a paradoksalnie jeszcze może zaszkodzić: ostatnie 10-15 lat to trend odpływu przemysłów energochłonnych do krajów o wiele niższych standardach ochrony środowiska” - przypomniał.

„Więc musimy powiedzieć otwarcie: dość dumpingowi środowiskowemu, który jest uprawiany przez wiele krajów-eksporterów, które wysyłają swoje produkty do Europy” - zaapelował.

Ważny jego zdaniem postulat wynika też ze zróżnicowania poszczególnych krajów. „Jeżeli dziś w Polsce bezpieczeństwo energetyczne zapewnia nam węgiel, to w duchu odpowiedzialności jesteśmy gotowi i podejmujemy transformację energetyki, ale ona musi być taka, żeby ten prąd w gniazdku był i nasze fabryki ciągle działały” - zastrzegł.

„Potrzebujemy więc właściwego czasu i właściwych zasobów, aby tę transformację przeprowadzić. Na to potrzeba też środków. Ale żeby te środki mądrze wydać, potrzebna jest nasza krajowa mądra, zintegrowana polityka, która łączy politykę przemysłową z polityką energetyczną. To jest to, co kraje zachodniej Europy, przede wszystkim Niemcy, robią już lat. I robią to z sukcesem” - podkreślił.

„Bo przecież polityka klimatyczna to jest w takim samym stopniu chęć ochrony środowiska, w jakim próba budowy nowego biznesu, który będzie kolejnym motorem napędowym dla gospodarki niemieckiej i innych gospodarek europejskich” - zaznaczył.

„Trendu ochrony środowiska pewnie nie zmienimy, natomiast możemy jako kraj wsiąść na tego konia i na nim wygrać lub nie – to już zależy od nas” - zaakcentował.

Mówiąc o postulowanych działaniach na szczeblu krajowym Broda wskazał m.in. na inwestycje w odnawialne źródła energii – takie, jakie są potrzebne dla systemu, pasując do jego ewolucji. „Jak widzimy, na dworze nie ma wiatru, ale świeci słońce. Być może trochę mocy fotowoltaicznych akurat problem letnich szczytów, który jest takim wielkim wyzwaniem, pomogłoby nam rozwiązać” - uznał.

„Same nasze aktywa węglowe – nie możemy stać w miejscu. Naszym obowiązkiem jest po pierwsze dbać o ich efektywność, unowocześniać, a po drugie – wymieniać na flotę nowszych, bardziej ekologicznych jednostek. Nasz nowy blok w Jaworznie to jest 30 proc. mniej emisji wobec średniej krajowej, a ponad 40 proc. wobec starych jednostek 120 MW, które będziemy wycofywać. Na emisjach innych gazów sięgamy nawet 80 proc. - to ogromna różnica dla środowiska” - ocenił.

„Ale przecież nie żyjemy w teoretycznym środowisku – żyjemy w Katowicach, Gliwicach, Warszawie, Krakowie. Dla nas codziennym problemem niekoniecznie są te emisje z elektrowni (…); dla nas często dużo większym problemem są emisje lokalne: to jest kwestia palenia śmieciami; to jest kwestia starych samochodów, które nam w mieście zatruwają powietrze” - zdiagnozował.

„Być może to jest bardziej paląca kwestia, którą powinniśmy poruszyć i pokazywać, niż kolejne globalne limity nakładane na taki przemysł, jak energetyka i pośrednio górnictwo – które już dzisiaj są bardzo zaawansowane, jeśli chodzi o oczyszczanie powietrza. Nie bez kozery te wysokie, cienkie kominy już nie dymią, bo nasze spaliny są tak oczyszczone, że możemy je wypuszczać w chłodniach kominowych razem z parą z chłodzenia” - skonkludował wiceprezes Tauronu.

>>> Czytaj też: Warunkiem powodzenia COP24 ma być "dobrowolność wyboru metod redukcji emisji CO2"