Dwa dni po katastrofie mostu w Genui narasta konflikt między rządem Włoch a spółką zarządzającą siecią autostrad, Autostrade per l'Italia. Jej większościowym udziałowcem jest rodzina Benettonów. Ministrowie zarzucają firmie "haniebnie" postępowanie.

W katastrofie zginęło 39 osób, a 16 zostało rannych. Zaginionych jest od 10 do 20 ludzi.

Szef włoskiego MSW Matteo Salvini oraz minister rozwoju gospodarczego, pracy i polityki społecznej Luigi Di Maio, a także minister infrastruktury i transportu Danilo Toninelli obarczają firmę odpowiedzialnością za tragedię, ponieważ - jak twierdzą - doprowadziła do zaniedbań i nie inwestowała wystarczającej części swych miliardowych zysków w bezpieczeństwo i konserwację.

Rząd zapowiedział wszczęcie procedury, zmierzającej do odebrania tej spółce z grupy Atlantia wygasającej w 2024 roku koncesji oraz nałożenia kary w wysokości do 150 mln euro.

Również premier Giuseppe Conte potwierdził zamiar odebrania firmie koncesji. Po wizycie w miejscu katastrofy zaznaczył zarazem: "Nie możemy czekać do zakończenia postępowania karnego, mamy obowiązek zapewnić obywatelom bezpieczne podróżowanie".

Reklama

Firma odpowiada zaś, że postępowała poprawnie i zlecała regularne kontrole mostu, które zawsze potwierdzały jego dobry stan. "Udowodnimy to" - zapowiedziało kierownictwo spółki zatrudniającej ponad 5 tys. osób.

W osobnej nocie holding rodziny Benettonów zapewnił, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by doprowadzić do ustalenia prawdy oraz by poniesiono odpowiedzialność za to, co się stało.

Media i analitycy zwracają zaś uwagę, że zgodnie z przepisami cofnięcie koncesji oznacza konieczność wypłaty firmie odszkodowania w wysokości około 20 mld euro.

W czwartek przedstawiciele rządu ponownie ostro skrytykowali firmę.

Wicepremier Salvini, odnosząc się na Twitterze do kwestii ewentualnego odszkodowania, zarzucił zarządcy autostrad, że w obliczu śmierci ludzi "mówi o pieniądzach i interesach, prosząc Włochów o następne miliony w przypadku cofnięcia koncesji". Dodał, że spółka "nie ma serca" i powinna przeprosić.

>>> Czytaj też: Włoska prasa o tragedii w Genui: To była zapowiedziana katastrofa

Wicepremier Di Maio ocenił, że "haniebną" postawą jest oczekiwanie na odszkodowanie za cofnięcie koncesji oraz "myślenie o zyskach i notowaniach akcji".

Dodał: "nie mam ochoty spotykać się z kierownictwem firmy rodziny Benettonów, która jest właścicielem Atlantii, czyli spółki Autostrade per l'Italia".

Di Maio zaznaczył: "Karę w wysokości 20 mld euro należy zapłacić, kiedy rwie się kontrakt na strzępy bez uzasadnienia". "W tym przypadku nie wszczęliśmy procedury w sposób nieuzasadniony" - podkreślił.

Ponadto wicepremier zarzucił firmie Benetton, że "finansowała kampanie wyborcze wszystkich partii w przeszłości, także partii poprzedniego rządu". Na ten zarzut odpowiedział były premier Matteo Renzi, który zarzucił liderowi Ruchu Pięciu Gwiazd, że jest "kłamcą".

"Jeśli mówi to z powodów politycznych, jest szakalem" - dodał Renzi. Zapewnił: "Mój rząd nie wziął ani centa od tych panów; nie opłacali oni mojej kampanii wyborczej ani kampanii Partii Demokratycznej".

W kolejnym komunikacie firma Autostrade per l'Italia zapewniła, że współpracuje z instytucjami, by wyjaśnić przyczyny katastrofy.

Salvini oświadczył: "Oczekuję, że już od dzisiaj firma zawiesi pobieranie opłat za przejazd. Gdybym był tam szefem, podjąłbym taką decyzję minutę po tragedii". Następnie w trakcie wizyty w Genui dodał: "Kieruję apel do firmy Autostrade per l'Italia o dobre serce: niech zrobi konkretny, namacalny, natychmiastowy gest, także finansowy wobec rodzin ofiar".

"Skoro rząd wczoraj przyznał 5 mln euro, ja na ich miejscu wyłożyłbym na stół 500 mln" - powiedział szef MSW.