"W Polsce system ubezpieczeń od wielu lat jest niesprawny, firmy nie chcą ubezpieczać rolników" - mówił szef resortu rolnictwa. Jak ocenił, firmy ubezpieczeniowe boją się "jak ognia" ubezpieczeń rolnych, uznając, że można na tym stracić. Dodał, że rząd PiS przeznaczył kilkaset milionów złoty na dopłaty do składek płaconych przez rolników, ale to nie przynosi efektów, trzeba więc przemyśleć system ubezpieczeń.

Zdaniem ministra trzeba będzie utworzyć państwowe towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych, choć - przyznał - nie będzie to proste do wprowadzenia. Albo - jak dodał - specjalny system ubezpieczeń, który funkcjonuje tylko w nielicznych krajach na świecie, np. w Holandii czy w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o ubezpieczenie od zmniejszenia dochodów rolniczych. Według niego jest to skomplikowany mechanizm, ale sprawia on, że jeżeli, z powodów niezawinionych przez rolnika, jego dochody spadają - w stosunku do średniej z ostatnich trzech lat lub pięciu lat - wtedy firma ubezpieczeniowa, działająca za zasadach wzajemności członkowskiej, może pomóc rolnikowi w "przetrwaniu" do lepszych czasów.

Obecnie w konsultacjach społecznych jest projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach rolnych. Zaproponowano w nim możliwość ubezpieczenia od suszy na korzystniejszych dla rolnika warunkach, przy zachowaniu dopłaty z budżetu państwa. Projektowane przepisy - w ocenie resortu rolnictwa - mają zwiększyć zainteresowanie rolników ubezpieczeniami.

Krajowe przepisy zobowiązują rolnika do ubezpieczenia co najmniej połowy powierzchni swoich upraw, na które otrzymuje on dopłaty bezpośrednie. W Polsce jest ponad 14 mln hektarów gruntów ornych, w 2017 r. ochroną ubezpieczeniową objęto tylko 3,3 mln ha upraw rolnych.

Reklama

W tegorocznym budżecie na wydatki na ubezpieczenia rolne przewidziano ok. 850 mln zł, w 2019 r. na ten cel powinna być przeznaczona porównywalna kwota.