Obniżenie stawki VAT do 22 procent było jedną z obietnic PiS z parlamentarnej kampanii wyborczej w 2015 r.

W 2011 r. wprowadzono podwyższenie podstawowej stawki VAT z 22 do 23 proc. oraz tzw. obniżonej stawki z 7 do 8 proc. Stawki VAT miały wrócić do poziomu 22 i 7 proc. w 2013 r., potem przedłużono ich obowiązywanie do końca 2016 r. Następnie uchwalona została przygotowana przez rząd nowelizacja, na mocy której podwyższone stawki mają obowiązywać do końca 2018 r.

O sprawę obniżenia stawki VAT zapytał w interpelacji Ministerstwo Finansów poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. Wiceminister finansów Paweł Gruza w odpowiedzi na interpelację Meysztowicza napisał, że "decyzja o obniżeniu stawek podatku VAT będzie podjęta w momencie właściwym pod względem stabilności finansów publicznych, dopiero gdy kompleksowa pozytywna ocena efektów uszczelniania systemu podatkowego pozwoli na taką obniżkę".

"Reasumując informuję, że z uwagi na powyższe uwarunkowania obecnie planuje się utrzymanie stawek VAT na poziomie 23 proc. i 8 proc., czego konsekwencją jest konieczność przeprowadzenia procesu legislacyjnego w tym zakresie jeszcze w roku bieżącym" - poinformował Gruza.

Reklama

Meysztowicz ocenił na środowej konferencji prasowej, że PiS "łupi podatników wyciągając każdy grosz z ich kieszeni" oraz "kłamie i oszukuje" bo - jak podkreślił - to obniżenie VAT-u było jedną z głównych obietnic rządu PiS. Poseł Nowoczesnej apelował do wyborców, by nie dali ponownie "omamić się Prawu i Sprawiedliwości i nie wierzyli w ich obietnice". "Oni po prostu oszukują i kłamią" - dodał.

Polityk Nowoczesnej wskazywał, że wyższe stawki VAT obowiązują do 1 stycznia 2019 r., w związku z tym, jeśli PiS chce utrzymać 23-proc. VAT, musi złożyć w Sejmie odpowiedni projekt ustawy. "PiS od 1 stycznia 2019 r. podnosi nam ponownie podstawowe stawki VAT-u na 23 proc. i 8 proc. Teraz wiemy, czemu miało służyć to mydlenie oczu, że jest tak dobrze, że mamy nadwyżkę budżetową. Okazuje się, że tych pieniędzy brakuje, w związku z tym rząd po raz kolejny sięga do naszych kieszeni" - ocenił Meysztowicz.

Rzeczniczka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska oświadczyła, że oczekuje od premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremier Beaty Szydło realizacji obietnicy wyborczej obniżającej VAT. "Nieobniżenie VAT-u to nic innego, jak wyciąganie pieniędzy z kieszeni Polaków. Trzeba powiedzieć wprost - końcowym płatnikiem podatku VAT zawsze jest obywatel" - mówiła.

"Kupując komputer za 5 tys. zł, w ramach tego jednego procenta, którego rząd nie chce nam oddać do naszych kieszeni, płacimy 50 zł dodatkowego VAT-u. Kupując samochód za 50 tys. płacimy 500 zł, a kupując mieszkanie za 500 tys. zł - wychodzi to już 5 tys. zł dodatkowego podatku" - wyliczała Hennig-Kloska.

Posłanka zapowiedziała, że w tym tygodniu Nowoczesna złoży w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług, zakładający obniżenie stawki VAT do 22 proc. Podobny projekt Nowoczesnej trafił do Sejmu w kwietniu tego roku; został odrzucony w pierwszym czytaniu.(PAP)

autorka: Aleksandra Rebelińska