Główny Urząd Statystyczny podał, że wydajność pracy w przemyśle w okresie styczeń-lipiec 2018 r. wzrosła o 3,9 proc. rdr przy większym o 2,7 proc. zatrudnieniu i wzroście przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto o 7,4 proc.

"Nie są to najlepsze dane, bo widać, że wynagrodzenia rosną znacznie szybciej niż wydajność pracy, a powinno być przynajmniej tak samo, po równo. W związku z tym nie są to najlepsze dane" - powiedział Kuczyński.

Jak tłumaczył, pod uwagę trzeba brać to, że jeszcze przed 2015 rokiem wydajność pracy wyprzedzała wzrost wynagrodzeń.

"Czyli było odwrotnie niż teraz, gdzie wydajność pracy była dużo wyższa, niż wzrost wynagrodzeń. Można powiedzieć, że nadrabiamy to, co straciliśmy wtedy. Dobrze by jednak było, żeby w bliskiej perspektywie wydajność pracy była przynajmniej równa wzrostowi wynagrodzeń" - powiedział Kuczyński.

Reklama

Jego zdaniem w perspektywie tego roku nie widać tych zmian.

"Jeżeli w tej chwili to tak wygląda, to nie widzę zwolnienia w przypadku płac. Do końca roku wynagrodzenie zapewne się utrzyma w okolicy 7 proc. Nie widzę, co miałoby nagle, gwałtownie zwiększyć wydajność pracy. Tym bardziej, że rynek jest bardziej rynkiem pracownika niż pracodawcy" - powiedział. Jak dodał, widać to w wielu sektorach m.in. w przetwórstwie.

>>> Czytaj też: Poręba: PiS zwiększyło wpływy z VAT o 23 proc. "Za rządów PO trwało święto mafii VAT-owskich"