ikona lupy />
Patryk Filipiak doktor nauk prawnych, starszy partner w kancelarii Filipiak Babicz, specjalizujący się w prawie upadłościowym fot. Materiały prasowe / Dziennik Gazeta Prawna
Serwisy typu Gumtree pełne są ogłoszeń syndyków o sprzedaży z wolnej ręki np. niewielkich kolekcji płyt CD czy książek należących do upadłych. Czy naprawdę tego typu rzeczy powinny być licytowane? Gdzie są granice prywatności, intymności i przede wszystkim rozsądku?
Takie działanie jest niedopuszczalne z trzech powodów. Po pierwsze, masa upadłości to majątek dłużnika służący zaspokojeniu wierzycieli, a nie zaspokojeniu kosztów postępowania. Zajmowanie się przez syndyka sprzedażą takiego drobnego, trudno zbywalnego majątku jest ekonomicznie nieuzasadnione. Koszty sprzedaży, w tym godziny pracy syndyka, przekraczają przecież cenę, którą może uzyskać. W wielu przypadkach likwidowanie takich przedmiotów nie wystarczy nawet na pokrycie kosztów sprzedaży, a co dopiero na zaspokojenie wierzycieli. Po drugie, z masy upadłościowej wyłączone są przedmioty niepodlegające egzekucji zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego, w tym przedmioty urządzenia domowego oraz przedmioty codziennego użytku, które mogą być sprzedane tylko znacznie poniżej ich wartości, a dla dłużnika mają znaczną wartość użytkową. Katalog przedmiotów urządzenia domowego zostanie zaktualizowany 1 stycznia 2019 r. Będą to między innymi lodówka, pralka, odkurzacz, piekarnik, kuchenka mikrofalowa, łóżka, stół, krzesła, oświetlenie – chyba że przedmioty te mają wartość znacznie przekraczającą przeciętną. Po trzecie, wszystkie działania syndyka powinien cechować rozsądek. Syndyk jest funkcjonariuszem publicznym i w swoich działaniach reprezentuje państwo. O ile nie musi być on pobłażliwy w stosunku do upadłego, o tyle powinien uszanować jego godność, w tym prywatność.
Reklama
Czy upadły powinien oddać syndykowi swój telefon komórkowy? I kto może mieć podpisaną umowę z telekomem: upadły czy syndyk w imieniu upadłego?
Jeżeli upadły ma zawartą umowę z operatorem telefonii komórkowej, to taka umowa może być kontynuowana za zgodą syndyka albo rozwiązana przez niego. Jeżeli natomiast konieczne jest zawarcie nowej umowy, to umowę taką zawiera syndyk w imieniu własnym na rzecz upadłego. Koszty takiej umowy ponosi jednak upadły w ramach części wynagrodzenia lub emerytury albo renty, która mu przypada. Syndyk nie powinien odbierać telefonu komórkowego upadłemu. Telefon jest przecież niezbędny do prowadzenia pracy zarobkowej. Jest też przedmiotem codziennego użytku. Nie podlega więc egzekucji, a zatem nie wchodzi do masy upadłości.
Czy pracodawca musi być poinformowany, że wobec jego pracownika toczy się postępowanie upadłościowe?
Nie ma wyraźnego prawnego obowiązku informowania pracodawcy o upadłości pracownika, ale w praktyce pracodawca powinien przelewać na konto pracownika kwotę wynagrodzenia w części niepodlegającej zajęciu, czyli w wysokości połowy wynagrodzenia, ale nie mniej niż minimalnego wynagrodzenia za pracę. Natomiast powyżej tej kwoty wynagrodzenie przelewane jest na konto prowadzone przez syndyka. Wszelkie dodatkowe składniki wynagrodzenia (nagrody, premie) powinny być przelewane na konto syndyka, chyba że mieszczą się w kwotach wolnych od zajęcia. Aby pracodawca wiedział o takim obowiązku, a syndyk dochował w tym zakresie staranności, pracodawca powinien być poinformowany o upadłości oraz o numerze rachunku prowadzonym na potrzeby upadłości przez syndyka na rzecz upadłego. Nie jest natomiast prawidłowe oznaczanie konsumenta poprzez imię i nazwisko oraz dopisek „w upadłości”. Dopisek „w upadłości” stosuje się w przypadku firm, a w upadłości konsumenckiej nie ma podstaw do stosowania analogii do upadłości przedsiębiorcy. Obowiązek informacyjny odnośnie do ogłoszenia upadłości konsumenta realizuje się poprzez obwieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym – i to powinno być wystarczające.