Prezydent USA Donald Trump wycofał Stany Zjednoczone z międzynarodowego porozumienia z 2015 roku między Iranem a mocarstwami światowymi w sprawie irańskiego programu nuklearnego i przywraca sankcje na Teheran, podczas gdy inne strony tego porozumienia próbują je uratować. Umowa miała na celu ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych.

8 sierpnia weszły w życie amerykańskie sankcje nałożone na Teheran, dotyczące m.in. sektora motoryzacyjnego, dostępu do amerykańskiej waluty oraz handlu metalami i węglem; 4 listopada mają zostać przywrócone restrykcje dotyczące m.in. sektora energetycznego Iranu i bankowości.

Mimo uruchomienia przez KE tzw. statusu blokującego, czyli regulacji, które mają chronić unijne firmy przed wpływem amerykańskich sankcji, globalne korporacje w obawie przed amerykańskimi restrykcjami wycofują się z Iranu.

"USA koncentrują się na psychologicznej wojnie przeciwko Iranowi oraz jego biznesowym partnerom" - ocenił w niedzielę Zarif. Uznał też, że "od czasu ogłoszenia przez Trumpa wyjścia z porozumienia nuklearnego Stany Zjednoczone nie osiągnęły swoich celów", a sama decyzja o tym kroku "zabolała" USA.

Reklama

W sobotę Zarif oświadczył, że Teheran oczekuje europejskich gwarancji, dotyczących sprzedaży irańskiej ropy naftowej i relacji międzybankowych. Bronił też krytykowanego przez USA przyznania Iranowi przez Unię Europejską 18 mln euro na pomoc w łagodzeniu skutków amerykańskich sankcji.

Z powodu gwałtownego spadku wartości riala, spowodowanego m.in. amerykańskimi sankcjami, irański parlament przegłosował w niedzielę odwołanie ministra gospodarki i finansów Masuda Karbasiana.(PAP)

mobr/ mok/