Jeśli wierzyciele przegłosują układ, który nie ma szans na realizację, to spółka może wkrótce zostać postawiona w stan upadłości.
Jutro we Wrocławiu zgromadzenie wierzycieli GetBacku powinno zdecydować, czy zawrzeć z nim układ. Na stole leżą dzisiaj trzy propozycje: zarządu spółki, rady wierzycieli i kuratora. Ten ostatni reprezentuje na tyle dużą grupę obligatariuszy windykatora, że bez problemu może przegłosować każdą propozycję układu. Dlatego w ostatnich tygodniach trwa wzmożona akcja mająca na celu opóźnienie terminu podjęcia decyzji o układzie z wierzycielami. Popiera ją rada wierzycieli, zarząd spółki, a w odroczenie głosowania zaangażowała się nawet Komisja Nadzoru Finansowego. Zgromadzenie wierzycieli zaplanowano na 28 sierpnia, ale jeśli wówczas przegłosowany zostanie układ, to wiele innych planów na wyprowadzenie GetBacku na prostą może okazać się nieaktualnych.

GetBack chce więcej czasu

– Zależało nam, aby głosowanie układu odbyło się w późniejszych terminie. Po pierwsze, prowadzimy rozmowy z instytucjami finansowymi, głównie z bankami, na temat umorzenia części naszego zadłużenia. Jedna instytucja już się na to zgodziła, a dwie z nami rozmawiają, ale zaawansowanie tych rozmów nie jest jeszcze duże, stąd potrzebujemy czasu – tłumaczy prezes GetBacku Przemysław Dąbrowski.
Z naszych ustaleń wynika, że dobrą wolą wykazał się Quercus TFI. Prezes funduszu Sebastian Buczek poinformował nas, że faktycznie prowadzi na ten temat rozmowy z GetBackiem. – Jeśli uda nam się porozumieć, to chcielibyśmy pokazać innym wierzycielom zabezpieczonym, w szczególności bankom, że dla dobra ogółu warto czasami ustąpić – dodaje.
Reklama
Drugi powód, dla którego zdaniem Dąbrowskiego spółka potrzebuje więcej czasu, to rozmowy z inwestorami o sprzedaży windykacyjnego biznesu. Prezes zapewnia, że podpisano 11 umów o zachowaniu poufności z podmiotami gotowymi przejąć GetBack. Są to inwestorzy zarówno branżowi, jak i konsorcja, w których występuje inwestor branżowy razem z finansowym.
– Liczymy, że do końca września uda nam się podpisać z nimi niewiążące umowy – dodaje. Jego zdaniem optymalnie byłoby przełożyć głosowanie układu na początek października, żeby z ofertą inwestora zapoznali się wierzyciele. Zdaniem przedstawicieli zarządu GetBacku w optymistycznym wariancie transakcję powinno się domknąć w styczniu 2019 r., najpóźniej wczesną wiosną. Wtedy to środki z ewentualnej sprzedaży biznesu powinny trafić do wierzycieli.

Nowy układ, stare problemy

Zdaniem prezes GetBacku przesunięcie głosowania warunków układu jest istotne, ale ważniejsze jest, aby propozycje były możliwe do zrealizowania. Zarówno ta przygotowana przez wierzycieli, jak i kuratora zakłada, że obligatariusze zostaną zaspokojeni na poziomie 50,5 proc. To zdecydowanie więcej, niż zaoferował zarząd, który w ubiegłym tygodniu poprawił ofertę, ale wciąż zakłada ona spłatę zaledwie 31 proc. zobowiązań (wobec 27 proc. w poprzedniej propozycji). 25 proc. długu ma być skonwertowane na akcje, a reszta umorzona. Propozycja zarządu wynika z tego, że na koniec pierwszego półrocza spółka oszacowała wartość swojego portfela wierzytelności na 1,3 mld zł. Oczekiwana wartość przyszłych niezdyskontowanych odzysków (ERC) ma wynieść 2,2 mld zł.
W znacznie jaśniejszych barwach kondycję GetBacku widzą zarówno wierzyciele, jak i kurator. W pierwszym przypadku portfele długów są wyceniane na 1,6 mld zł, a ERC na 2,4 mld zł. W drugim odpowiednio na 1,7 mld zł i 2,8 mld zł.
Zarząd stoi na stanowisku, że tylko jego propozycja, ze względu na kondycję spółki, daje gwarancje, że układ będzie możliwy do zrealizowania.
– Dla nas oczywiste jest, że jeśli wierzyciele lub kurator przegłosują układ, który nie ma szans na realizację, to składamy rezygnację z zasiadania w zarządzie – deklaruje Przemysław Dąbrowski.

Impas w rozmowach z funduszami

W propozycjach układowych nie udało się zarządowi uwzględnić dwóch transakcji, o odwrócenie których walczy z TFI Altus i TFI Trigon. W pierwszym przypadku rozmowy dotyczą rozliczenia transakcji nabycia przez GetBack konkurencyjnej spółki windykacyjnej EGB Investment za ponad 207 mln zł. Obecnie zarząd windykatora kwestionuje cenę – podobnie jak KNF – i chce zwrotu części pieniędzy. Dostał w tej sprawie wsparcie od rady wierzycieli, która uważa, że transakcja powinna zostać skorygowana o 100 mln zł.
– Absolutnie o żadnej korekcie ceny sprzedaży EGB nie może być mowy. Była to rynkowa i transparentna transakcja, do której doszło z inicjatywy Abris – głównego akcjonariusza GetBacku – mówi DGP Krzysztof Mazurek, prezes Altusa.
Obie strony od dłuższego czasu rozmawiały też o niezależnym arbitrażu w tej sprawie, ale nie ma między nimi zgody, gdzie powinien się on odbyć.
Zarządzający TFI w ubiegłym tygodniu poinformowali za to, że są gotowi dokapitalizować GetBack kwotą 70 mln zł.
– Propozycję dokapitalizowania traktujemy rozdzielnie z rozmowami na temat rozliczenia EGB. Dzisiaj jest ona technicznie nierealizowalna. Nie mamy możliwości uchwalenia takiej emisji jako zarząd, musi to zrobić Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, a najbliższe nie ma w porządku obrad takiej uchwały – mówi Dąbrowski. Wskazuje, że rozmowy z Trigonem o odzyskanie ponad 49 mln zł zostały zerwane. Fundusz pozwał GetBack o ochronę dóbr osobistych.
Altus podtrzymuje, że oferta dokapitalizowania jest wciąż aktualna, a odwrócenie transakcji EGB niemożliwe.
– To jak na razie pierwsza i jedyna propozycja z rynku, choć nie ukrywam, że liczymy, iż za naszym przykładem pójdą inni. Czas gra na niekorzyść GetBacku, zatem apeluję, by go nie tracić i rozmawiać o tej konkretnej propozycji. Czekam na odpowiedź na naszą ofertę – mówi Mazurek.