Zawieszenia członkostwa Salmonda w Szkockiej Partii Narodowej (SNP), której przewodniczył on w latach 1990-2000 i 2004-14, domagali się od tygodnia szkoccy labourzyści i torysi, a także jego niektórzy koledzy partyjni.

"Nie po to szedłem do polityki, aby ułatwiać opozycji ataki na SNP na forum parlamentu, który wkrótce wznowi obrady. Rezygnuję, aby zniknął sam cel ewentualnego ataku na partię" - zaznaczył w swym oświadczeniu Salmond pełniący do środy funkcję rzecznika ds. spraw zagranicznych Szkockiej Partii Narodowej (SNP) w parlamencie brytyjskim.

Śledztwo ws. nagannego zachowania Salmonda wobec dwóch kobiet w czasach, gdy pełnił funkcję pierwszego ministra Szkocji, zostało wszczęte w sierpniu. W wypadku jednej z ofiar, chodzi o napastowanie seksualne, do jakiego doszło w rezydencji rządowej Bute House w Edynburgu w grudniu 2013 r. - udało się wyjaśnić dziennikarzom śledczym gazety "Daily Record".

24 sierpnia szkocki gabinet potwierdził, że w styczniu wpłynęły doń skargi dwóch kobiet, z których wynikało, że Salmond napastował je seksualnie. B. pierwszy minister Szkocji został poinformowany o tych skargach w marcu - wyjaśnił rzecznik rządu.

Reklama

"Obiecano mi całkowitą dyskrecję, ale nie dotrzymano słowa i w rzeczywistości nigdy nie pozwolono mi zapoznać się z materiałem dowodowym czy aktami oskarżenia" - pożalił się Salmond podczas konferencji prasowej zorganizowanej 24 sierpnia. "Tym samym uchybiono zasadom sprawiedliwości" - podkreślił. Dodał, że oferował ze swej strony polubowne załatwienie sprawy poprzez mediację, ale oskarżenie odrzuciło tę propozycję.

"Nie jestem święty i popełniłem w życiu wiele błędów, ale te zarzuty są po prostu śmieszne" - powiedział b. lider SNP.

Reuters przypomina, że Salmond cieszył się w Szkocji dużym zaufaniem społecznym, a jego program niepodległościowy dla Szkocji rozszerzył grono zwolenników niezależności od Londynu wśród Szkotów. To właśnie za rządów Salmonda doszło do referendum niepodległościowego w 2014 r., w którym grono zwolenników opuszczenia wspólnoty było stosunkowo wysokie, bo aż 45 proc. Mimo to szkoccy wyborcy w swej większości opowiedzieli się za pozostaniem w Zjednoczonym Królewstwie (ponad 55 proc.) - przypomina Reuters. (PAP)

mars/