Brytyjski dziennik "Financial Times" ocenił w czwartek, że Izrael odnosi korzyści wynikające z bliskich relacji premiera Benjamina Netanjahu i rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Jak zaznaczono, to unikatowy sojusz wobec trudnych relacji Rosji z Zachodem.

Gazeta zwróciła uwagę, że dobre relacje między obu przywódcami "wyróżniają się na tle krytyki Putina ze strony innych liderów politycznych, którzy oskarżają go o mieszanie się w procesy wyborcze i zarzucany Moskwie udział w atakach z użyciem broni chemicznej na terenie Wielkiej Brytanii".

Dziennik opisał m.in., jak w czerwcu podczas kolacji na cześć ambasadora Rosji w Izraelu Netanjahu oddał hołd dwóm najwybitniejszym rosyjskim pisarzom - Tołstojowi i Dostojewskiemu, a także podziękował Armii Czerwonej za pokonanie nazistów w czasie drugiej wojny światowej i mówił ciepło o milionowej społeczności rosyjskojęzycznych Żydów w Izraelu. "Mam olbrzymi szacunek dla Rosji; dla jej wkładu w cywilizację i odwagę jej ludzi" - podkreślił.

"FT" zaznaczył, że ten "koktajl pochwał" pomógł izraelskiemu premierowi zbudować - pomimo trwającej tuż za granicą wojny domowej w Syrii - "niespodziewany sojusz z Putinem, który przynosi obu liderom korzyści wojskowe i przetrwał pomimo zmieniających się lojalności podczas tego konfliktu".

Były doradca Netanjahu ds. relacji z Rosją Aleks Selsky przekonywał w rozmowie z dziennikarzami, że w zbudowaniu tych relacji szczególnie pomogło publiczne poparcie Netanjahu dla prezentowanej przez Putina wizji świata, w tym podzielenie frustracji spowodowanej zachodnią narracją na temat drugiej wojny światowej, która umniejsza znaczenie rosyjskiego wkładu w pokonanie nazistowskich Niemiec.

Reklama

"To, co ma największe znaczenie, to wspólne interesy, ale tego typu zrozumienie (między politykami) buduje zaufanie, które pozwala na otwartą rozmowę o skomplikowanych sprawach. Jesteśmy jedynym zachodnim sojusznikiem, który równie głęboko rozumie Rosjan, jak Amerykanów" - tłumaczył Selsky.

Dziennik wyliczył, że od początku 2016 roku przywódcy spotkali się dziewięć razy i rozmawiają telefonicznie niemal co miesiąc.

"FT" zaznaczył, że w efekcie Putin toleruje decyzję Netanjahu o bombardowaniu irańskich celów w pobliżu granicy irańsko-izraelskiej, co - jak oceniają władze w Tel Awiwie - ma pozwolić na "odsunięcie Iranu od granic kraju bez bezpośredniego angażowania się w złożony konflikt w Syrii".

Dmitri Trentin z ośrodka analitycznego Carnegie Moscow Centre ocenił wprost, że "ta relacja stała się znacznie bliższa", a w jej efekcie "Izrael postrzega Rosję jako odpowiedzialną za bezpieczeństwo w Syrii, a oba wojska blisko koordynują swoje działania". "Ten model działa" - zapewnił.

Jego elementem jest - według źródeł gazety - m.in. ciągła komunikacja między izraelskim wojskiem i rosyjskimi bazami lotniczymi w Syrii, a także regularne spotkania na wysokim szczeblu, które mają pomóc w uniknięciu starć lotnictwa nad terytorium Syrii.

Jednocześnie Selsky ujawnił, że urodzony w Związku Radzieckim izraelski minister obrony Awigdor Lieberman, którego ojciec służył w Armii Czerwonej, ułatwia przebieg regularnych spotkań między przedstawicielami rosyjskiego i izraelskiego wojska, często odnosząc się do znanych rosyjskich bitw, literatury lub kina.

Rosyjscy dyplomaci, z którymi rozmawiał "FT", chwalili relacje z Izraelem jako "nieoparte na ideologii", co - jak zaznaczono - jest "komplementem dokładnie odwracającym częsty zarzut Moskwy wobec zachodnich rządów". "Kreml wysoko ceni sobie także fakt, że izraelski rząd nie dołączył do sankcji nałożonych przez państwa Zachodu na Rosję" - wskazał dziennik.

Były ambasador Izraela w Rosji i na Ukrainie Zwi Magen dodał jednak, że oprócz osobistych relacji między Netanjahu a Putinem jest jeszcze jeden powód, dla którego Rosja szanuje Izrael: jego siła wojskowa, znacznie przewyższająca rosyjski kontyngent w Syrii.

"Dla Rosjan Izrael jest bardzo groźnym państwem. To unikatowa sytuacja, nie dlatego, że (Rosjanie) lubią Izrael, ale dlatego, że się go boją" - zastrzegł.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)

jakr/ az/ mc/