Udostępniamy nagranie wideo:

https://wideo.pap.pl/videos/32875/

"Mam nadzieję, że proces ten rozpocznie się jeszcze we wrześniu, a z początkiem 2019 roku pierwsi radcy będą mogli już się udać do wyznaczonych krajów, na przykład do Indii, do Afryki Południowej czy do krajów muzułmańskich" - powiedział minister. Dodał, że na początek może to być kilkanaście osób, ok. piętnastu, a później liczba ta będzie zwiększana w zależności od potrzeb.

Minister poinformował, że szczegóły zatrudnienia oraz ranga radców są uzgadniane z MSZ. Prowadzę rozmowy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. W mojej ocenie umocowanie w strukturze dyplomatycznej podnosi rangę takiego pracownika (...), ale pozostaje to w gestii ministra spraw zagranicznych, który określi, jaki to będzie status" - zaznaczył.

Reklama

Szef resortu rolnictwa wyjaśnił, że powołanie radców rolnych jest pomysłem, który może pomóc w szczególności mniejszym firmom w Polsce, które same nie poradzą sobie ze znalezieniem partnerów handlowych np. w Azji Wschodniej, w Indiach, w Afryce Południowej, w krajach Zatoki Perskiej, w północnej Afryce czyli w tych krajach, gdzie rzeczywiście zapotrzebowanie na żywność istotnie rośnie.

"Mają to być eksperci z szeroką wiedzą o sytuacji polskiego rolnictwa, o jego ofercie, o tym, co możemy eksportować i w jakich partiach, o cenach, o jakości, o logistyce, o wszystkim, co jest niezbędne, żeby znaleźć odbiorców na polską żywność. Ale jest potrzebna również informacja w drugą stronę - jaki jest w danym kraju rynek, jaka jest jego specyfika, jakie są gusta kulinarne ludzi tam mieszkających, jakie jest zaopatrzenie z krajowej produkcji, jaki jest import, a także czy w zakresie żywności są uwarunkowania religijne, jak na przykład halal w krajach muzułmańskich, czy koszer u Żydów. To są informacje niezbędne, żeby doprecyzować ofertę ze strony polskich firm" - tłumaczył minister.

Radcy rolni mają zostać wyłonieni w otwartych konkursach. "Sądzę, że dla wielu młodych ludzi może to być pewnego rodzaju szansa życiowa. Wyjazd na kilka lat do odległych czy nawet egzotycznych miejsc po to, żeby tam reprezentować polskie rolnictwo" - ocenił Ardanowski. Koszty utworzenia takich stanowisk ma ponieść MSZ, ale - jak mówił minister - "jest zdeterminowany, żeby również ze środków zaoszczędzonych w ministerstwie rolnictwa wesprzeć te działania".

Ardanowski zauważył, że Polska jest dużym producentem żywności, produkujemy jej znacznie więcej, niż wymagają tego potrzeby żywieniowe Polaków, dlatego musimy szukać wszelkich dostępnych rynków zbytu. "Dużo zostało zrobione, bo przecież polski eksport jest bardzo wysoki - wynosi około 28 mld euro rocznie. W tym roku może nawet przekroczyć tę wielkość. Dynamika za pierwsze półrocze jest ponad 5 proc., to znaczy, że Polska żywność sprzedaje się na świecie bardzo przyzwoicie" - ocenił. Dodał, że oczywiście trzeba brać pod uwagę również fakt, że mamy walutę narodową i obecnie dobry kurs złotówki do euro i dolara sprawia, że opłaca się eksportować. 80 proc. polskiej żywności trafia do krajów Unii Europejskiej. (PAP)

autor: Anna Wysoczańska