"Konwencja Prawa i Sprawiedliwości miała na celu zmobilizowanie wyborców PiS, ale była też adresowana do szerszych kręgów wyborców prawicowych" – powiedziała PAP politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Ewa Marciniak. Oceniła, że Jarosław Kaczyński "zostawił przestrzeń polityczną" dla Mateusza Morawieckiego.

"(Prezes PiS) nie opuścił tej przestrzeni, ale to premier będzie twarzą nadchodzących kampanii, przede wszystkim kampanii samorządowej" – powiedziała politolog. Według niej, Jarosław Kaczyński przyjmuje na siebie rolę "recenzenta, kontrolera". "Ważne było, aby podkreślić, że Jarosław Kaczyński jest obecny - po licznych spekulacjach, że wybiera się na polityczną emeryturę - ale nie w roli dominującej w tej kampanii. Taką rolę prezes wyraźnie oddał premierowi" – powiedziała Marciniak.

Politolog zaznaczyła, że "dobrym pomysłem" było zaprezentowanie kandydatów na prezydentów miast przez bliskie osoby.

"To bardzo ciekawy zabieg, który chyba po raz pierwszy był widoczny w Polsce, zaczerpnięty z biznesu. Widać, że osoby, które układały scenariusz tej konwencji, czerpią wzorce z innych obszarów" – powiedziała.

Reklama

Politolog nawiązała też do "Piątki Morawieckiego Bis" – programu odnoszącego się do samorządów.

"Pan premier zapowiedział z perspektywy rządu, z góry, co jest ważne w tej chwili w samorządach. Mimo że są to ciekawe pomysły, to jednocześnie dość kontrowersyjne – lokalna specyfika sprawia, że być może nie wszędzie trzeba budować nowe drogi, nowe chodniki czy domy seniora" – wskazała Ewa Marciniak.

Zwróciła też uwagę na słowa dotyczące Unii Europejskiej. "Obaj politycy (Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki) podkreślali, że miejsce Polski w Europie jest trwałe. (…) Takie zapewnienia (…) są, jak sądzę, po to, aby +zamknąć usta+ opozycji czy też odeprzeć argument, że PiS wyprowadza nas z Europy" – uważa Marciniak.

Nawiązując do obrazu opozycji zaprezentowanego podczas konwencji, politolog zaznaczyła, że "zdyskredytowane zostało Polskie Stronnictwo Ludowe", co oznacza zamiar walki PiS o wyborcę wiejskiego i z małych miejscowości oraz antycypowanie "niezadowalającego wyniku wyborczego w dużych miastach". "Trzeba więc teraz przypuścić werbalny atak na PSL, które osiągało dobre wyniki w wyborach samorządowych w mniejszych miejscowościach, przypomnieć zaniechania czy niewłaściwą politykę po to, aby w kontraście do negatywnej oceny PSL zaproponować jakieś własne pomysły" – oceniła Ewa Marciniak.

Za niespójny element w przemówieniu premiera Morawieckiego uznała sposób wypowiadania się o opozycji i określania jej słowem "oni". "Z jednej strony pan premier mówił o +sklejaniu Polski+ (…), a z drugiej mówił o podziałach my - oni". Dodała, że w kampanii wyborczej "retoryka podziałów" jest dopuszczalna i pozwala łatwiej dokonać wyboru, ale jej długotrwały skutek może być niekorzystny i objawiać się agresją w społeczeństwie.

"Kiedy jednak jest się w kampanii wyborczej, nie myśli się o tym, co będzie potem. Jest to przytyk do wszystkich polityków, którzy w kampanii zaostrzają język, jak tylko się da" – podsumowała politolog.

autorka: Elżbieta Bielecka