Chiny dążą do rozszerzenia strefy swoich wpływów – od jednego bieguna polarnego aż do drugiego. Może w tych planach przeszkodzić dług, demografia i pułapka średniego dochodu.

Marc Champion, reporter Bloomberga, przyjrzał się raportowi dla Instytutu Badań Finansowych Chongyang w pekińskim Uniwersytecie Renmin. Raport ten przygotował Wang Wen, którego zaskoczyła dominacja Amerykanów na biegunie południowym. Wang, obserwując misję akademicką na Antarktydzie, doszedł do wniosku, że Chiny muszą nadrobić zaległości. Jego raport odzwierciedla rosnący dylemat Chin, które muszą odnaleźć się w międzynarodowym systemie.

>>> Czytaj też: "NYT": nowoczesne siły zbrojne Chin zagrażają dominacji USA na Pacyfiku

Po raz pierwszy w swojej długiej historii Chiny mają w osobie prezydenta Xi Jinpinga przywódcę o globalnej wizji. Pekin bacznie spogląda na USA, jedyne supermocarstwo, z którym Chiny mogą się mierzyć. To, czy Chiny staną się supermocarstwem, będzie przez dziesięciolecia wpływać na świat. Będzie kształtować warunki handlu, zmieniający się porządek globalny oraz decydować o wojnie i pokoju.

Champion przedstawia przykłady, w jaki sposób Chiny chcą rozszerzać swoje wpływy. Trwają testy lotniskowca. Pierwsza zagraniczna baza wojskowa Chin została otwarta w ubiegłym roku w Dżibuti nad Rogiem Afryki. Wydatki na usługi dyplomatyczne gwałtownie wzrosły. Projekt gospodarczy „Made in China 2025” prezydenta Xi ma na celu prześcignięcie USA na polu technologii, podczas gdy inny plan zakłada dominację chińskiej Sztucznej Inteligencji do 2030 roku.

Reklama

Kraj podniósł wydatki na obronę z 21 miliardów dolarów w 1990 roku do 228 miliardów dolarów w zeszłym roku (według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem). To ponad trzy razy więcej niż budżet Rosji.

Są już sygnały, że chiński model rozwoju oparty na autorytarnym systemie politycznym i ukierunkowanej na państwo gospodarce rynkowej może zyskać przewagę nad bardziej liberalnymi koncepcjami promowanymi przez amerykańskie i globalne instytucje, takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Niektóre kraje, w tym Kambodża, podążają teraz za przykładem Pekinu. Są też przyciągane przez hojność Chin.

>>> Czytaj też: "The Times": Chiny budują bazę wojskową w Afganistanie

Jednocześnie przeciętny Chińczyk jest mniej zamożny niż przeciętny Meksykanin, a chińska populacja zaczyna już się starzeć. Niektórzy inwestorzy zastanawiają się nad kondycją dużych chińskich banków, których pożyczki przez dziesięciolecia zapewniane były przez napędzany inwestycjami wzrost. Jeśli na tym ma opierać się supermocarstwo, może być ono delikatne.

Paul Dibb, były zastępca sekretarza wywiadu w australijskim departamencie obrony, twierdzi, że Pekin wydaje więcej na bezpieczeństwo wewnętrzne niż na obronę. Raport Wanga z kolei przyznaje, że „prezydent Xi Jinping wielokrotnie podkreślał, że Chiny muszą aktywniej uczestniczyć w ustalaniu reguł w nowych obszarach – w tym w głębinach morskich, regionach polarnych, przestrzeni kosmicznej i Internecie”.

Budżetu USA przeznaczony na Office of Polar Programs w 2019 roku wynosi 534 milionów dolarów. W latach 2001-2016, zgodnie z raportem Wanga, Chiny zainwestowały w program antarktyczny 310 milionów juanów (45 milionów dolarów). Antarktyda jest tylko jednym z wyzwań, przed którymi stoją Chiny. W styczniu Chińska Republika Ludowa opublikowała program dotyczący Arktyki, mając ambicję stworzenia „Polarnego Jedwabnego Szlaku”. Zakłada on budowę innowacyjnych statków i baz lodołamaczy, niezbędnych narzędzi do poparcia swoich roszczeń terytorialnych.

Jedwabny Szlak to kolejna odsłona Inicjatywy Pasa i Szlaku, w której Chiny zatopiły już setki miliardów dolarów. W samej tylko Afryce, Chiny pożyczyły około 86 miliardów dolarów w latach 2000-2014 na rzecz rządów i przedsiębiorstw państwowych, a w 2015 r. Xi zadeklarował inwestycję kolejnych 60 miliardów dolarów. Tymczasem, aby dogonić USA w wydatkach na obronę, Chiny musiałyby znaleźć kolejne 400 miliardów dolarów rocznie. Nawet w przypadku Chin są to duże koszty.

Xi wyciągnął lekcję z klęski byłego Związku Radzieckiego – nadmiernego polegania na sile militarnej, według Davida Shambaugha, profesora na Uniwersytecie George'a Washingtona i autora wielu książek o Chinach. Oprócz broni, supermocarstwa wymagają technologii i silnej gospodarki. Chiny to wiedzą.

>>> Czytaj też: Chińska sztuczna inteligencja walczy z plotkami w internecie. I wzmacnia cenzurę

Chiny zmodernizowały swoją armię, wydając stosunkowo niewielką część rocznego PKB – oficjalnie zaledwie 1,5 proc., a 1,9 proc. według Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem w Sztokholmie. W ostatnim budżecie zwiększono wydatki na służbę dyplomatyczną – to dwukrotnie więcej osób niż liczba żołnierzy. Ponad 500 Instytutów Konfucjusza uczy teraz języka i kultury chińskiej na całym świecie.

Mimo wszystko, Chiny nadal mają niewielu prawdziwych sojuszników i pozostają co najwyżej częściowym supermocarstwem, jak twierdzi Shambaugh. Kontynuują militaryzację Morza Południowochińskiego, a zagraniczne pożyczki infrastrukturalne są po prostu pułapkami zadłużenia, które będą uniezależniać inne narody. Chińska kultura, choć bogata i głęboka, ma niewiele wspólnego z rozmachem Hollywood lub ideałami indywidualnej wolności.

„Ludzie się boją wielkości Chin”, jak uważa Wanga. „Chiny po prostu chcą globalizacji, która jest bardziej otwarta”. Jednak, co niepokoi władze, to ekonomiczna siła Państwa Środka może się wyczerpać. Chiny mogą być pierwszym supermocarstwem, które zacznie się starzeć, zanim stanie się bogate. Liczba Chińczyków w wieku produkcyjnym zaczęła się już zmniejszać.

„Nie ma ani jednego przykładu supermocarstwa, które rośnie, gdy spada jego populacji” –powiedział Zhang Jian, profesor nadzwyczajny w Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Pekińskiego. Imperium Brytyjskie i USA zyskały na znaczeniu, gdy nastąpił boom demograficzny.

PKB na głowę mieszkańca Chin wynosi około 9 tys. dolarów w porównaniu do 60 tys. dolarów w USA, co może oznaczać więcej miejsca na wzrost gospodarczy. Chiny będą musiały uniknąć pułapki średniego dochodu, która utrzyma wiele gospodarek wschodzących na poziomie niższym niż PKB na mieszkańca.

Według lojalistów Xi, zachodnie prawa ekonomiczne nie mają w Chinach zastosowania, a strategiczna mądrość partii pozwoli Chinom nie wpaść w pułapkę średniego dochodu – nawet bez niezależnego sądownictwa i praw własności, które sprzyjały rozwojowi gdzie indziej.

Xi polecił chińskim naukowcom zaufać systemowi socjalistycznemu, który zadziwił świat, produkując programy nuklearne i kosmiczne w latach sześćdziesiątych. „Zaciskając pasy i zaciskając zęby, zbudowaliśmy dwie bomby i jednego satelitę!”, powiedział w kwietniowym przemówieniu Xi. „Następnym krokiem jest uczynienie tego samego z nauką i technologią”. Główne firmy w Chinach mają w sobie komórki partyjne.

„Nasz kraj wkroczył w bardzo interesującą fazę, której nie potrafią wyjaśnić zachodnie nauki społeczne”, powiedział Wang, uznając konwencjonalną ekonomię za nieudolną. „Korzystając z zachodniej teorii, nie będziesz w stanie zrozumieć chińskiej polityki zagranicznej”.

>>> Czytaj też: ONZ apeluje do Chin o uwolnienie Ujgurów z domniemanych obozów reedukacyjnych