Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt ustawy reprywatyzacyjnej w październiku ub.r. Jak wówczas informowano, przewiduje on m.in. takie rozwiązania jak rekompensatę w wysokości do 20 proc. wartości mienia przejętego przez państwo po 1944 r. czy zakaz zwrotów w naturze i handlu roszczeniami. Szacunkowy koszt jej skutków wyniósłby od 10 do 15 mld zł.

W poniedziałek prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapytała na Twitterze, "gdzie jest obiecywana prawie rok temu ustawa reprywatyzacyjna".

"Jest przygotowywana, jest w procesie legislacyjnym, idzie wolniej niż myślałem" - odpowiedział na to pytanie Jaki we wtorek rano w radiowej Trójce.

Jak dodał, "trzeba byłoby pewnie zapytać w kancelarii premiera" dlaczego tak się dzieje. "To, co ode mnie zależało, wszystko zostało zrobione. Ustawa ma bardzo wysokie recenzje, pozytywną opinię Rady Legislacyjnej, nawet Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, gdzie przecież nie mamy wielu życzliwych ludzi, dlatego jakościowo jest oceniana bardzo wysoko" - zaznaczył Jaki.

Reklama

Dodał, że "w Warszawie był czas, kiedy był śp. prezydent Lech Kaczyński i też nie miał ustawy reprywatyzacyjnej, a żadnych kamienic złodziejom nie oddawał".

"Dlatego kiepskiej baletnicy i rąbek u spódnicy przeszkadza" - ocenił.

W poniedziałek poinformowano także, że przedstawiciele stołecznego ratusza skierowali do Naczelnego Sądu Administracyjnego skargę kasacyjną na kanwie jednego z orzeczeń Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, które zapadło w związku z działalnością komisji weryfikacyjnej. Ratusz w tej skardze wniósł m.in. o to, żeby NSA wystosował pytania do Trybunału Sprawiedliwości UE. Chodzi w nich o tzw. postępowania ogólne przed komisją weryfikacyjną i kwestię, czy nie naruszają one unijnego prawa.

"Jestem przekonany, że takie postępowania mogą być prowadzone. Komisja weryfikacyjna została powołana ustawą sejmową i wszystkie sądy, które badały do tej pory działalność komisji, od cywilnych po administracyjne, podkreślały właściwą rolę tej komisji w polskim systemie prawnym" - podkreślił przewodniczący Jaki. Dodał, że gdyby TSUE "wydał decyzję blokującą pracę komisji, to byłby naprawdę gigantyczny skandal". (PAP)

autor: Marcin Jabłoński