Belgijska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci biznesmena Bruna Charles'a De Coomana, który pod koniec sierpnia wypadł z okna domu w Moskwie - pisze w środę AFP. Śledczy chcą przesłuchać świadka zdarzenia - kierowcę belgijskiego przedsiębiorcy.

De Cooman był wiceprezesem Nowolipieckiego Kombinatu Metalurgicznego (NLMK), jednego z największych w Rosji producentów stali. 29 sierpnia zwłoki mężczyzny znaleziono obok słynnego domu, w którym mieszkał, przy ul. Serafimowicza 2 w rosyjskiej stolicy. Budynek postawiony był dla sowieckiej elity rządowej.

Rzecznik belgijskiej prokuratury federalnej Eric Van Der Sypt podkreślił, że szofer De Coomana jest Belgiem. "Wydaje nam się logiczne przesłuchanie kierowcy, gdy wróci do domu" - dodał rzecznik, nie podając jednak konkretnej daty.

Van Der Sypt wyjaśnił ponadto, że wszczęcie śledztwa przez prokuraturę to rutynowe działanie w przypadku "gwałtownej śmierci" obywatela Belgii za granicą. "Skontaktujemy się z rosyjskimi śledczymi (...)" - dodał.

Głównym akcjonariuszem NLMK jest biznesmen Władimir Lisin. Koncern zatrudnia w Europie prawie 2,5 tys. ludzi, w tym około tysiąca w Belgii.

Reklama

Według agencji TASS rosyjscy śledczy skłaniają się obecnie ku hipotezie, według której De Cooman popełnił samobójstwo. Jak poinformowała rosyjska policja, na ciele zmarłego widoczne były ślady upadku z dużej wysokości, a w mieszkaniu biznesmena nie znaleziono żadnych śladów walki.

Jednak - zauważa AFP - rodzina Belga nie wierzy w wersję o samobójstwie i domaga się przesłuchania przez belgijskich śledczych kierowcy biznesmena. Zdaniem bliskich De Coomana szofer jest najważniejszym świadkiem tragedii i może obalić hipotezę o samobójstwie.

Brat nieżyjącego biznesmena Pierre De Cooman zwracał uwagę we flamandzkich mediach, że Bruno Charles niespodziewanie, w środku dnia chciał wrócić do domu i "powiedział kierowcy, by poczekał pięć minut" na dole. "Kilka chwil później wypadł z okna z dziewiątego piętra. Kierowca widział, jak Bruno spadał" - podkreślił brat zmarłego wiceprezesa NLMK.

Z kolei matka De Coomana Marie-Madeleine Meunier jest przekonana, że na jej syna w mieszkaniu czekało kilka osób. "Powalili go i wyrzucili przez okno" - mówiła we flamandzkiej telewizji. "Chcę poznać prawdę, a to jest w rękach (prezydenta Rosji Władimira) Putina" - dodała.