Rośnie presja na rynki wschodzące, która przeniosła się w środę z walut na rynek akcji.

Giełdy zareagowały na ryzyko wzrostu kosztów finansowania dla firm z krajów rozwijających się. Oznacza to, że stracą one przewagę nad konkurencją z krajów zachodnich, którą dawał im szybki rozwój gospodarczy w ich regionie.

Indeks akcji MSCI EM Asia stracił 1,2 proc. (ok. 14 czasu miejscowego) na giełdzie w Hongkongu.

Największym problemem giełd rynków rozwijających się jest utrzymujący się silny dolar, który zwiększa koszt finansowania zewnętrznego długu dla wielu państw od Brazylii, przez Malezję, aż po RPA. To nie koniec złych wieści dla regionu: dobre dane z USA o produkcji zwiększyły szansę na kontynuowanie przez amerykański Fed zacieśniania polityki monetarnej, a gospodarka RPA wpadła w recesję.

- Inwestorzy stali się bardziej selektywni, więc giełdy krajów z negatywnymi wynikami gospodarczymi, takimi jak słaby wzrost gospodarczy, słaby stan salda bilansu płatniczego czy wysoka inflacja muszą zmierzyć się z wyprzedażą – twierdzi CEO FPG Securities Co. Koji Fukaya.

Reklama

Indeks walut krajów rozwijających się osiągnął najniższy poziom od ponad roku. Tymczasem dolar znajduje się w pobliżu najwyższego poziomu od ponad roku.

Jak na razie nie widać symptomów poprawy. Argentyna i Turcja zmagają się z kryzysem fiskalnym, Brazylia przechodzi przez kontrowersyjne wybory, natomiast RPA wprowadza reformę rolną. Sytuację komplikuje dodatkowo wojna handlowa pomiędzy USA a Chinami.

>>> Polecamy: Czy opłaca się przewalutować kredyty frankowe?