Szef węgierskiego rządu zapowiedział, że chce być w Parlamencie Europejskim w Strasburgu we wtorek, w przeddzień głosowania eurodeputowanych nad rezolucją wzywającą kraje członkowskie do uruchomienia art. 7 traktatu unijnego wobec Węgier.

Konferencja przewodniczących, czyli szefowie grup politycznych i przewodniczący PE, która ustala porządek obrad, mogła teoretycznie odrzucić wniosek węgierskiego premiera o udział w debacie. Dla demokratycznej izby byłby to jednak trudny do wytłumaczenia ruch.

Szefostwo PE zdecydowało, że Orban dostanie głos na kilka minut. "Będzie miał tyle czasu co sprawozdawczyni projektu rezolucji. Zabierze głos po niej i Komisji - powiedziało PAP źródło z PE. - Oficjalnie ma to być 7-8 minut, ale w rzeczywistości pewnie ok. 10".

Po wystąpieniu premiera Węgier głos będą zabierać przedstawiciele frakcji w PE. Orban nie będzie miał możliwości, żeby odnieść się do tych wystąpień. Dzień później głosowana ma być rezolucja ws. Węgier.

Reklama

Źródła PAP w Europejskiej Partii Ludowej, do której należy węgierski premier, podały, że szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker chciał, aby debata i głosowanie były przełożone na inny termin. "To nie była prośba motywowana politycznie. Chodziło bardziej o to, żeby uniknąć przykrycia wystąpienia (Junckera - PAP) o stanie UE przez sprawy Węgier" - powiedział rozmówca PAP.

Autorzy rezolucji ws. Węgier wskazują, że w kraju tym istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności, i chcą, żeby PE zwrócił się do Rady UE, czyli krajów członkowskich o uruchomienie wobec Węgier art. 7.

Kierownictwo PE nie rozstrzygnęło, czy będzie jedno czy dwa głosowania w tej sprawie (jedno nad rezolucją, a drugie nad uruchomieniem art 7.). O tym, jaki będzie tryb, mają decydować służby prawne PE. Do rozstrzygnięcia zostaje też, czy dopuszczona będzie możliwość alternatywnych projektów rezolucji (Węgrzy chcieliby złożyć swój tekst) i czy przy obliczaniu większości brane będą pod uwagę głosy wstrzymujące się.

Te z pozoru techniczne kwestie mogą mieć duże znaczenie, bo wynik głosowania jest bardzo niepewny. Część Europejskiej Partii Ludowej, do której należy rządzący na Węgrzech Fidesz, może głosować przeciw uruchomieniu procedury. Tymczasem by zainicjować art. 7 potrzeba poparcia 2/3 europosłów.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)