Stany Zjednoczone oczekują od Chin m.in. "zero taryf, barier pozataryfowych i subwencji" oraz "zaprzestania kradzieży własności intelektualnej i transferu technologii" - wymieniał Kudlow.
"To są nasze prośby od wielu miesięcy, a dotychczas nie zostały one spełnione" - oświadczył doradca Trumpa. Zastrzegł przy tym, że Biały Dom wciąż prowadzi rozmowy z władzami w Pekinie i zamierza je kontynuować.
"Myślę, że Chińczycy mogą poczuć się bardziej izolowani, jeśli nie przystąpią do globalnego procesu, nie dostarczą nowych informacji oraz nie zaczną mówić +tak+ na prośby prezydenta Trumpa" - ostrzegł.
Prezydent USA zarzuca Chinom nieuczciwe praktyki handlowe, w tym bariery w dostępie do rynku i wymuszanie transferu technologii od funkcjonujących na nim zagranicznych firm. Grozi też ocleniem chińskich towarów wartych nawet ponad 500 mld dolarów rocznie, a więc prawie całego chińskiego eksportu do USA, jeśli Pekin nie zmieni swojego postępowania.
Pod koniec sierpnia weszły w życie zapowiedziane wcześniej 25-proc. taryfy amerykańskie na chiński eksport o wartości 16 mld dolarów oraz proporcjonalne cła odwetowe ze strony Chin na towary z USA.
Na amerykańskiej liście oclonych chińskich towarów znajdują się m.in. niektóre maszyny, pojazdy, półprzewodniki, tworzywa sztuczne, chemikalia i sprzęt kolejowy. W odwecie Chiny nałożyły taryfy m.in. na amerykański węgiel, złom miedziany, niektóre paliwa, produkty stalowe, autobusy i sprzęt medyczny.
Łącznie cła obejmują już chiński i amerykański eksport wart rocznie po 50 mld dolarów z każdej strony. Od 6 lipca obowiązuje pierwsza partia karnych 25-procentowych ceł na chiński eksport wart 34 mld dolarów rocznie. Tego samego dnia Chińczycy wprowadzili cła odwetowe na amerykański eksport o podobnej wartości.
>>> Czytaj również: Kolejny cel Putina? Róg Afryki. Rosja chce stworzyć centrum logistyczne w Erytrei