Sędzia federalny Sądu Apelacyjnego w stołecznym okręgu federalnym i zarazem wykładowca uniwersytetów Harvarda, Yale i Georgetown University, Brett Kavanaugh przeszedł w ubiegłym tygodniu przesłuchania w senackiej komisji wymiaru. Podczas dwóch z czterech wielogodzinnych posiedzeń komisji poświęconych jego nominacji odpowiadał na pytania senatorów.

Prezesa i sędziów amerykańskiego Sądu Najwyższego - który orzeka o prawomocności wyroków federalnych sądów niższych instancji oraz zgodności ustaw Kongresu z konstytucją - powołuje prezydent USA, a zatwierdza Senat.

Sąd Najwyższy liczy dziewięć osób, razem z prezesem (tzw. Chief Justice). Zatwierdzeni sędziowie sprawują swoją funkcję dożywotnio, co znaczy, że prezydent nie może ich odwołać. Mogą jedynie zostać usunięci w wyniku procedury impeachmentu – decyzji Kongresu - na podstawie oskarżenia o poważne przestępstwo (podobnie jak prezydent i inni członkowie rządu).

Zadaniem senackiej komisji wymiaru sprawiedliwości jest przygotowanie rekomendacji dla stuosobowego Senatu USA zalecającego zatwierdzenie bądź odrzucenie prezydenckiej nominacji. Z reguły w procesie zatwierdzania nominacji prezydenckich na wysokie stanowiska Senat głosuje tak, jak rekomendowała komisja zajmująca się daną kandydaturą.

Reklama

Przewodniczący senackiej komisji wymiaru sprawiedliwości, Charles Grassley, Republikanin, senator ze stanu Iowa wyznaczył głosowanie ws. rekomendacji dla konserwatywnego sędziego Kavanaugha na najbliższy czwartek. Ma to umożliwić Senatowi głosowanie nad zatwierdzeniem nominacji już w przyszłym tygodniu.

Jeśli rekomendacja komisji byłaby pozytywna, a Senat ją zaakceptował, Brett Kavanaugh mógłby zostać zaprzysiężony na sędziego Sądu Najwyższego jeszcze przed 1. października, a zatem - przed rozpoczęciem jesiennej sesji SN.

Demokraci wchodzący w skład senackiej komisji wymiaru sprawiedliwości zapowiedzieli jednakże w poniedziałek, że będą zabiegać o co najmniej tygodniowe opóźnienie głosowania nad rekomendacją dla Kavanaugha. W tym celu zamierzają wykorzystać zawiłości procedury wynikające z regulaminu Senatu.

Zdaniem komentatorów tygodniowa zwłoka nad wydaniem rekomendacji otworzy przed Demokratami możliwość zwiększenia presji, a w efekcie końcowym - zablokowania zatwierdzenia Kavanaugha.

Każdy dzień zwłoki oznacza, że nominacja znanego z konserwatywnego podejścia sędziego jest jednym z tematów publicznej debaty. A to z kolei otwiera możliwość mobilizacji elektoratu, zwłaszcza - kobiecego, w przededniu listopadowych wyborów do Kongresu. Kobiety stanowią kluczowy element elektoratu Partii Demokratycznej.

Przywódcy Partii Demokratycznej, którzy podczas listopadowych wyborów mają nadzieję na zdobycie większości w Izbie Reprezentantów, argumentują, że zatwierdzenie nominacji 53-go letniego Kavanaugha, drugiego po Neilu Gorsuchu konserwatysty, nominowanego do Sądu Najwyższego przez prezydenta Trumpa, zwiększy przewagę prawicy w SN na długie dekady i może doprowadzić do ograniczenia prawa do aborcji w Stanach Zjednoczonych.

Wśród przeciwników zatwierdzenia nominacji Kavanaugha dominują organizacje feministyczne, przedstawiciele mniejszości etnicznych, obrońcy praw kobiet i zwolennicy ograniczenia gwarantowanego przez 2. poprawkę do Konstytucji USA prawa do noszenia broni. W ubiegłym tygodniu dołączył do nich polityk o polskich korzeniach – Richard Trumka, który stoi na czele tradycyjnie związanej z Partią Demokratyczną największej amerykańskiej federacji związkowej AFL/CIO.

Występując w ubiegły piątek na Uniwersytecie Yale, której absolwentem jest nota bene Brett Kavanaugh, Trumka zarzucił konserwatywnym sędziom z Sądu Najwyższego, że w swych decyzjach dotyczących sporów pracowniczych kierują się przede wszystkim interesami pracodawców i wielkiego biznesu, a nie zatrudnionych i związkowców. Zatwierdzenie kolejnego konserwatysty - zdaniem Trumki, który zaczynał karierę związkową od pracy w kopalni węgla kamiennego, a następnie ukończył wydział prawa – wzmocni tylko uprzedzenia wobec zatrudnionych i spolegliwość wobec pracodawców z wielkiego biznesu w sporach pracowniczych, których rozwiązaniem SN będzie się zajmować.

Przeciwnicy zatwierdzenia drugiego nominata prezydenta Trumpa do SN nie ustają też w próbach wywarcia presji na dwie przedstawicielki Partii Republikańskiej: senator z Alaski – Lisę Murkowski i ze stanu Maine – Susan Collins. Mają nadzieją na przekonanie tych przedstawicielek umiarkowanego skrzydła GOP, związanych z ruchem "Pro choice", który opowiada się za legalizacją aborcji, do odrzucenia nominacji Kavanaugha.

Aby przekonać senator Collins do głosowania przeciwko jego nominacji działacze ruchu "Pro-choice" wysłali do jej biura 3 tys. metalowych wieszaków, które symbolizują okres przed legalizacją aborcji w 1973 r. (wyrok w sprawie Roe vs Wade).

Po zmianie przez Republikanów regulaminu Senatu, co miało miejsce w ubiegłym roku, do zatwierdzenia nominacji sędziego SN wymagana jest zwykła większość głosów w stuosobowym Senacie, a nie jak dawniej – co najmniej 60 głosów, czyli kwalifikowana większość. Zatwierdzenie nominacji Neila Gorsucha na sędziego Sądu Najwyższego odbywało się zgodnie z takimi właśnie zasadami. W porównaniu z nimi zatwierdzenie Kavanaugha wydaje się łatwiejsze.

Republikanie mają w obecnym składzie stuosobowego Senatu większość dwóch głosów.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)