"Sueddeutsche Zeitung" i "Frankfurter Allgemeine Zeitung" twierdzą, że w piśmie skierowanym do ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera szef Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) napisał, iż nagranie to nie zostało sfałszowane, a jego wcześniejsza wypowiedź została źle zrozumiana.

Według gazet Maassen przekonuje też, że zamierzał jedynie wyrazić wątpliwość co do tego, czy nagranie rzeczywiście pokazuje pościg za ludźmi.

W saksońskim Chemnitz pod koniec sierpnia w bójce z udziałem osób różnych narodowości zginął Niemiec, po czym aresztowano dwóch obcokrajowców. Śmierć ta doprowadziła do najgwałtowniejszych od dekad protestów skrajnej prawicy.

Zajścia z Chemnitz ożywiły w Niemczech debatę o polityce imigracyjnej kanclerz Angeli Merkel, która w szczytowej fazie kryzysu imigracyjnego w 2015 roku otworzyła granice kraju dla ponad miliona osób.

Reklama

W sobotę prokuratorzy badający sprawę zajść w Chemnitz przekazali, że nic nie wskazuje na to, by nagranie wideo, przedstawiające grupę uczestników prawicowej demonstracji ścigających obcokrajowca, nie było autentyczne.

Zeszłotygodniowa wypowiedź Maassena dla dziennika "Bild", w której kwestionował autentyczność "doniesień medialnych o prawicowych ekstremistach polujących na ludzi w Chemnitz", sprowadziła na niego ostrą krytykę głównych partii politycznych i apele o rezygnację, jeśli nie będzie w stanie wyjaśnić swoich słów. Jak zauważa Reuters, nie jest jasne, czy pismo do szefa MSW rozwieje wątpliwości rządu.

Słowa Maassena w sprawie nagrania stoją w sprzeczności ze stanowiskiem rządu, którego szefowa Angela Merkel potępiła te sceny przemocy, mówiąc o urządzanych w Chemnitz "polowaniach" oraz o "nienawiści i prześladowaniu niewinnych ludzi". "Bild" określił słowa szefa BfV jako "najbardziej wybuchową wypowiedź roku".

Wypowiedź Maassena obnażyła podziały w niemieckiej koalicji - pisze Reuters. Przypomina, że minister Seehofer w piątek ocenił, iż nie ma powodu wątpić w ocenę szefa BfV, a dwa dni wcześniej nazwał migrację "matką wszystkich problemów".

W poniedziałek wieczorem kilkuset ubranych na czarno zwolenników skrajnej prawicy zgromadziło się w Halle (Saksonia-Anhalt) w proteście przeciwko incydentowi z weekendu z pobliskiego Koethen, gdzie zginął Niemiec i w sprawie aresztowano dwóch Afgańczyków. Policja zatrzymała 14 osób, głównie za posługiwanie się nielegalnymi w RFN symbolami skrajnej prawicy; poważnych naruszeń porządku nie odnotowano. (PAP)

akl/ ap/