Węgierski przywódca podczas debaty zorganizowanej dzień przed głosowaniem PE w sprawie uruchomienia art. 7 wobec jego kraju przekonywał, że taki ruch to kara za postawę Budapesztu wobec problemu migracji. Ze słów Orbana wynika, że jest on już pogodzony z tym, że w europarlamencie nie znajdzie się wystarczająca grupa deputowanych, by uchronić jego kraj przed wszczęciem procedury mogącej prowadzić do sankcji.

"Węgry będą skazane, ponieważ nasi obywatele zdecydowali, że nasz kraj nie będzie krajem migrantów. Z całym szacunkiem, ale także z całą stanowczością muszę odrzucić ten szantaż, że musimy wspierać migrację i migrantów wbrew opinii naszego narodu. Niezależnie od tego, jaka będzie państwa decyzja, Węgry nie poddadzą się szantażowi" - oświadczył.

Jak zaznaczył, sprawozdanie PE stanowi obrazę dla jego kraju, obraża honor węgierskiego narodu. Tłumaczył, że decyzje Węgrów podejmowane są w czasie wyborów parlamentarnych, tymczasem krytycy polityki Węgier twierdzą, że jego współobywatele nie mogą decydować o kluczowych kwestiach.