W ciągu pierwszego miesiąca pracy nie dostałem polecenia zajęcia się sprawą Amber Gold - powiedział we wtorek przed komisją śledczą były naczelnik wydziału Departamentu Kontroli Skarbowej Ministerstwa Finansów Jacek Góra. Jak dodał, sam nie mógł dyscyplinować szefów UKS-ów.

Podczas wtorkowego przesłuchania Góra poinformował komisję, że naczelnikiem w MF został 1 czerwca 2012 r. i kiedy objął to stanowisko, wydział ten przejął sprawy nadzoru na kontrolami w zakresie akcyzy (alkohol, tytoń, paliwa), natomiast w przypadku CIT miał koncentrować się na cenach transferowych i optymalizacji podatkowej. Poinformował też, że zapoznał się z rejestrami spraw prowadzonych przez wydział. Ale, zaznaczył, "nie było w nich żadnej sytuacji, żeby były jakieś wnioski, czy skargi dotyczące firmy Amber Gold".

Potem, jak mówił, przez wydział przepływały pisma Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej dotyczące m.in. analiz przepływów finansowych w sprawie Amber Gold. "Moja wiedza w zakresie tego, co w departamencie wiedziano w sprawie może być niepełna mając na uwadze, że naczelnikiem byłem dwa miesiące i przeszedłem z nim reorganizację. Nie miałem poleceń, czy wskazań, że sprawą należy się zająć" - tłumaczył Góra.

Dodał, że miał dużo nowych obowiązków, ale nie miał sygnałów, że "coś z tą sprawą (Amber Gold - PAP) należy robić" i powinna być ona w jego wydziale. Góra zaznaczył, że potem dyrekcja departamentu zaczęła współpracę z ABW w sprawie kontroli w instytucjach parabankowych.

"Nie brałem udziału w spotkaniach (...) z ministrami, podczas których naczelnicy urzędów skarbowych relacjonowali, co w sprawie się działo. Tę wiedzę powziąłem niejako przy okazji prac Komitetu Stabilności Finansowej. Departament kontroli skarbowej nie miał nadzoru nad urzędami skarbowymi i taka wiedza nam nie była przekazywana" - dodał.

Reklama

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, czy Góra miał kontakt z wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem (pełnił funkcję GIIF i GIKS). "Widziałem go tak naprawdę dwa razy" - powiedział Góra. Raz na naradzie w 2010 r. dotyczącej nowelizacji ustawy o kontroli skarbowej i - prawdopodobnie - w 2013 r. na naradzie dotyczącej zadań kontroli skarbowej w zakresie obrotu paliwami - zaznaczył.

Były naczelnik zapewnił, że nie przypomina sobie sytuacji, aby w ciągu pierwszego miesiąca swojej pracy otrzymał polecenie zajęcia się sprawą Amber Gold. Zastrzegł, że jeżeli dyrektor zlecał coś bezpośrednio pracownikom, to naczelnicy się zazwyczaj w takie sprawy nie wtrącali.

Wassermann pytała, czy zastanawiano się, jak to jest możliwe, że UKS nie wytypował do kontroli Amber Gold.

"Z pozycji naczelnika rozmowy, czy pytania, czy dyscyplinowanie dyrektorów UKS-ów było niemożliwe" - podkreślił Góra. Dodał, że pracownicy nie wiedzieli, czy minister Parafianowicz miał wiedzę na temat Amber Gold, czy nie. "My o takich rzeczach po prostu nie wiedzieliśmy" - mówił. "Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego UKS, czy wywiad skarbowy nie zareagował" - dodał.

Góra nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, co powodowało zaniechania po stronie najwyższych urzędników skarbowych. Zapewnił, że nie rozmawiano na ten temat u niego w wydziale.

W trakcie przesłuchania Krzysztof Brejza (PO) zapytał świadka o tym kiedy dowiedział się o tym, że jest taki podmiot jak Amber Gold. "Mogłem się dowiedzieć, że w ogóle taki podmiot jest chociażby z reklam (...) natomiast zawodowo wydaje mi się że to było pismo GIIF do departamentu przekazujące analizę przepływów finansowych" - przyznał Góra.

Pismo to wpłynęło po 20 czerwca 2012 r. i zawierało analizę z której wynikało, że ze spółek Amber Gold wypływają środki do innych podmiotów.

"Kiedy dowiedział się pan o tym, że jest to piramida finansowa i z jakiego źródła? Czy to było z licznych publikacji prasowych?" - dopytywał polityk Platformy. "Myślę, że dopiero w czasie gdy dopiero upadła. Przy takiej ilości spraw, które są w departamencie, czy nawet przy informacjach prasowych nie przypominam sobie abym o tym czytał"- stwierdził świadek. Dodał, że kiedy przychodził do pracy w departamencie w czerwcu 2012 r. nie miał takiej informacji.

Brejza pytał dalej czy po piśmie z GIIF świadek pozyskał informację od swoich pracowników co to za spółka Amber Gold i z czego wypracowuje zyski. "Nie, moi pracownicy nie mieli wcześniej takiej sprawy w departamencie. Nawet jeśli bym chciał w wydziale to ustalić, to żaden z pracowników nie miał dostępu do danych podatkowych" - mówił.

"To nie mógł pan jako naczelnik zadzwonić do odpowiedniego UKS-u i pozyskać informacji, zaangażować się osobiście" - nie ustępował polityk PO. Zwrócił jednocześnie uwagę, że klub parlamentarny PiS zgłosił Górę jako eksperta do sejmowej komisji śledczej ds. VAT. "Pytam pana jako przyszłego eksperta od również tych spraw, co pan mógł, jako naczelnik zrobić w czerwcu i w lipcu (2012 r.)? Czy mógł pan doprowadzić jako urzędnik wysokiego szczebla w MF do tego żeby wcześniej zablokować konta Amber Gold? Kontrola skarbowa chyba ma takie uprawnienia żeby doprowadzić do zajęcia kont spółki, która jest piramidą finansową" - pytał Brejza.

"Nie ma. Dyrektor UKS mógł złożyć wniosek w tym zakresie jeśli miał podejrzenie, zgodnie z ordynacją, że istnieje zobowiązanie podatkowe i istnieje ryzyko jego nie wykonania mógł wnioskować do naczelnika urzędu skarbowego, aby takiego zabezpieczenia dokonał" - tłumaczył świadek.

"Na etapie przed wszczęciem postępowania kontrolnego organy kontroli skarbowej nigdy nie miały dostępu do tajemnicy bankowej (...)" - dodał.

Jak tłumaczył jako naczelnik nie miał uprawnień, aby samodzielnie wydawać polecenia organom. Tym - jak dodał - zajmowali się dyrektorzy.

Z kolei Krzysztof Paszyk (PSL) zapytał świadka, czy zdaniem świadka piony kontroli skarbowej w sprawie Amber Gold należały do grupy "instytucji, które winny były coś zrobić, czy tylko do grupy tych, które mogły coś zrobić". "Z mojego doświadczenia wynikało, że (...) jeżeli jakaś instytucja sobie nie radziła z jakimś problemem, który sama nadzorowała, to zwracała się do organów skarbowych" - odparł Góra.

"Jeśli pan poseł pyta czy mogły coś zrobić, no to na pewno realizować swoje ustawowe zobowiązania (...) powinny wywiązywać się ze swoich obowiązków, które mają nawet jeżeli one nie przyczynią się do zatrzymania tego" - dodał świadek.

Polityk ludowców pytał ponadto o zadanie audytowe w resorcie finansów, w którym uczestniczył. "Jakie były ustalenia i wnioski w zakresie Kontroli Skarbowej?" - pytał.

"Myśmy przekazali wszystkie pisma, które do nas wpływały (...) i nie przypominam sobie sytuacji, by wróciła do nas odpowiedź ze stwierdzeniem, że to i to państwo robiliście źle, powinno być to robione inaczej" - odparł świadek.

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski pytał natomiast, kiedy świadek odnotował zainteresowanie problemem Amber Gold ze strony ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego. Góra odpowiedział, że nigdy Rostowskiego "nie widział na żywo" i "nigdy nie przygotowywał informacji w tym zakresie". "Jak było wystąpienie sejmowe pana ministra, jak czytałem stenogram z tego posiedzenia, to nie przypominam sobie, żeby była prośba o jakiekolwiek informację do mojego wydziału" - mówił b. naczelnik w MF.

Krajewski pytał też, czy świadek zgadza się z zeznaniami, które padały podczas prac komisji Amber Gold, że skuteczne działania ze strony Głównego Inspektora Kontroli Skarbowej i Głównego Inspektora Informacji Finansowej rozpoczęły się po upadku Amber Gold. Góra odpowiedział, że było to chwila przed upadkiem. Krajewski doprecyzował, że chodzi o działania po 13 sierpnia 2012 r., na co naczelnik odpowiedział: "Przynajmniej takich, które mogłem odnaleźć w rejestrach spraw prowadzonych w wydziale jak go odejmowałem i później nim kierowałem, to tak".