"Jeśli kiedykolwiek osiągniemy porozumienie (z Kosowem), Serbia potrzebowałaby dostać jasne gwarancje, że stanie się państwem członkowskim UE w 2025 roku" - powiedział Vuczić w rozmowie z Reutersem.

Serbia i jej była prowincja Kosowo w 2013 roku zobowiązały się do rozpoczęcia prowadzonego pod nadzorem UE dialogu, którego celem jest poprawa relacji i rozwiązanie wszystkich spornych kwestii między nimi, ale jak dotychczas nie osiągnięto zbyt wielkich postępów w rozmowach.

W miniony piątek Vuczić i prezydent Kosowa Hashim Thaci nieoczekiwanie odwołali bezpośrednie rozmowy w Brukseli, podczas których, jak się spodziewano, mieli po raz pierwszy poruszyć temat planu korekty granicy. Według propozycji, które wysuwane są zarówno w Belgradzie, jak i Prisztinie, Serbia przejęłaby kontrolę nad północną częścią Kosowa zamieszkaną głównie przez Serbów, a Kosowo - zamieszkane przez Albańczyków tereny w południowej Serbii.

Zdaniem Vuczicia, osiągnięcie porozumienia między Belgradem a Prisztiną może, ze względu na stopnień rozbieżności, zająć nawet 10 lat. "Czasem uśmiecham się, gdy słyszę, jak ludzie upraszczają sprawy i mówią, że porozumienie sprowadza się do wymiany - ja dam ci trzy wsie, a w zamian otrzymam sześć. Jeśli kiedykolwiek osiągniemy porozumienie (z Prisztiną), będzie ono musiało być całościowe, obejmować nie tylko relacje między nami a Albańczykami w Kosowie, ale także zakończenie naszej drogi do UE i dalszy rozwój gospodarczy" - uważa serbski prezydent.

Reklama

Serbia straciła zwierzchnictwo nad Kosowem w 1999 roku wskutek nalotów sił NATO, których celem było powstrzymanie dokonywanego przez siły serbskie zabijania i wypędzania ludności albańskiej podczas trwającego dwa lata powstania. Kosowo ogłosiło niepodległość w 2008 roku i zostało uznane przez ponad 110 państw, ale wśród tych, które go nie uznają, są oprócz Serbii m.in. Rosja i pięć państw Unii Europejskiej. Większość Serbów postrzega Kosowo jako kolebkę ich państwowości, a serbska konstytucja uznaje Kosowo za integralną część kraju.(PAP)