Ach, wolność słowa! Wolność ważna, fundamentalna. Mówić, twierdzić, bez przeszkód perorować, realizować się poprzez autoekspresję! Opinie wygłaszać, prawdę na jaw wyciągać, cieszyć się demokracją i prawami człowieka, które nam ową wolność zapewniają! Niechaj słowo płynie wolno, niechaj nie blokuje go tyran — z tym zgodzą się wszyscy.
Wolność słowa znajduje się dziś w centrum całej masy ważnych sporów. Wszyscy się na nią powołujemy; domagamy się jej więcej lub twierdzimy, że my akurat robimy wszystko w jej imieniu. Ale czy naprawdę wiemy, czym owa wolność słowa jest? Czy sprawa jest faktycznie tak prosta, jak się wydaje, zwłaszcza dziś, kiedy w miejsce zwykłego Hyde Parku mamy nieograniczony świat internetu, rządzony przez kilka wielkich firm?
Oto kilka zagadek — tylko niektóre z nich są oparte na tak zwanych „faktach autentycznych”; tylko niektóre z nich mają rozwiązania.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP