"Donald Tusk jest potrzebny w polskiej polityce. Uważam, że jest - i to mówię od wielu miesięcy - najlepszym kandydatem na prezydenta w 2020 roku" - powiedział we wtorek w internetowej części rozmowy Radia Zet szef klubu PO. Dopytywany, czy w tej kwestii toczą się jakieś rozmowy, Neumann przytaknął. "Rozmawiamy o tym" – powiedział.

Wskazał jednak, że trudno dziś oczekiwać jakiejkolwiek deklaracji ze strony Tuska, który "pełni mandat w Unii Europejskiej prawie do grudnia 2019 r.". "Ja wierzę, że będzie taki oto scenariusz - jesień 2019 r.: Koalicja Obywatelska wygrywa wybory parlamentarne, wiosna 2020 r.: Donald Tusk jako kandydat Koalicji Obywatelskiej wygrywa wybory prezydenckie" - powiedział Neumann.

Jak mówił, taki scenariusz pozwoliłby na szybkie odbudowanie pozycji Polski w Europie. "Wykorzystując też te (...) indywidualne znajomości, rozmowy, które prowadzi, tę swoją pozycję, którą dzisiaj (Donald Tusk) ma" - dodał.

Neumann zapytany też został o sobotnie słowa Tuska, który w Krakowie mówił, że być może cenniejsze od "spektakularnych festiwali" i "fajerwerków" byłoby gdyby 11 listopada liderzy polskich partii politycznych mogli zamanifestować, że są w stanie myśleć o perspektywie pojednania.

Reklama

"Fajnie by było, tylko jest to na dzisiaj niemożliwe" - ocenił szef klubu PO. "To musi być prawdziwe. (...) Żeby było prawdziwe, to przynajmniej powinny paść słowa +przepraszam+ od ludzi, którzy obrażają, regularnie obrażają sporą część społeczeństwa" – powiedział Neumann. "Dopóki będą ludzie, którzy mają za nic konstytucję i praworządność i trójpodział władzy, to trudno z nimi wspólnie iść (w marszu - PAP) i udawać, że wszystko jest ok" – ocenił Neumann.

Tusk w sobotę w Krakowie powiedział: "Gdyby tak 11 listopada liderzy polskich partii politycznych, bez wyjątku, mogli razem zamanifestować nie udawaną przyjaźń, ale to, że są w stanie tego konkretnego dnia myśleć o perspektywie stu lat dla naszej ojczyzny, a więc także o perspektywie pojednania, zdolności rozmowy ze sobą, to byłby być może dużo cenniejszy obraz dla wszystkich Polaków niż najbardziej spektakularne festiwale, fajerwerki i inne formy obchodów tego święta" - powiedział b. premier.

Dodał, że nie wyobraża sobie, by rocznicę 11 listopada obchodzić w atmosferze "tak dotkliwego, tak brutalnego podziału, jaki dzisiaj w Polsce mamy". (PAP)