Rosja w ostatnich miesiącach przerzuciła żołnierzy do Libii, a jej obecność wojskowa w tym kraju związana jest z interesami w sektorze ropy i gazu - podał w środę dziennik "RBK", powołując się na źródło zbliżone do ministerstwa obrony w Moskwie.

Komentując doniesienia mediów brytyjskich o obecności sił rosyjskich we wschodniej Libii, "RBK podaje, że źródło zbliżone do resortu obrony w Moskwie potwierdziło, iż rosyjscy wojskowi znajdują się w tym kraju.

W skład kontyngentu wchodzą m.in. elitarne oddziały desantowe z jednostek stacjonujących pod Moskwą. Siły te zostały przerzucone w ciągu ostatnich miesięcy - powiedział rozmówca "RBK". Zapewnił, że rosyjska obecność wojskowa w Libii jest związana z interesami w sferze naftowo-gazowej.

Źródło zbliżone do władz Libii, które także potwierdza aktywność wojskową Rosji w regionie, powiedziało "RBK", że sojusznikiem Rosji w Libii są siły Libijskiej Armii Narodowej (LNA) Chalifa Haftara. Jest ona zbrojnym ramieniem rządu w Bengazi - "równoległego" wobec uznawanego przez społeczność międzynarodową rządu jedności narodowej w Trypolisie.

Doniesieniom tym zaprzeczył rosyjski dyplomata Lew Dieńgow z powołanej przez Rosję grupy kontaktowej ds. uregulowania politycznego w Libii. Oświadczył on, że "informacje, iż Rosja wspiera jedną ze stron konfliktu nie odpowiadają rzeczywistości". Zapewnił, że celem Moskwy jest współpraca ze wszystkimi stronami libijskiego konfliktu, z najważniejszymi graczami międzynarodowymi, jak Francja czy Wielka Brytania i z krajami regionu.

Reklama

Zdaniem cytowanego przez "RBK" eksperta ds. Bliskiego Wschodu Dmitrja Frołowskiego Rosja dąży w Libii do osiągnięcia przede wszystkim celów gospodarczych. "Nie uważam, by dzisiaj Moskwa rozmieszczała żołnierzy na terytorium Libii z powodu dążenia do przejęcia kontroli nad strumieniami migrantów, w celu wywarcia presji politycznej na Zachód" - powiedział Frołowski. Jego zdaniem "chodzi o eksploatację złóż ropy naftowej i o interesy rosyjskich korporacji państwowych" w Libii.

>>> Czytaj też: "Nowaja Gazieta": Na aferze wokół agentów GRU mogą zyskać inne służby specjalne