ING Bank Śląski spodziewa się, że w przyszłości, by utrzymać na bezpiecznym poziomie wskaźnik wypłacalności, będzie musiał zaciągnąć u spółki-matki tzw. pożyczkę podporządkowaną - poinformował prezes banku Brunon Bartkiewicz.

Większość swojego ubiegłorocznego zysku bank przeznaczył w piątek na kapitał rezerwowy, by wskaźnik był na wymaganym poziomie ponad 10 proc. Prezes Bartkiewicz uważa jednak, że na przyszłość to nie wystarczy i trzeba będzie zaciągnąć pożyczkę.

W piątek w Katowicach walne zgromadzenie akcjonariuszy zdecydowało o niewypłacaniu dywidendy za ubiegły rok i przeznaczeniu ponad 395,5 mln zł z 455,5 mln zł zeszłorocznego zysku na kapitał rezerwowy, a pozostałej części na fundusz ryzyka ogólnego.

W ocenie prezesa, przeznaczenie zysku na kapitał rezerwowy to najlepsze wyjście w sytuacji, gdy wynik banku był gorszy od spodziewanego (głównie z powodu wycen euroobligacji oraz rezerw na rynek opcyjny), a Komisja Nadzoru Bankowego zaleca bankom, by miały większy "bufor" współczynnika wypłacalności kapitałowej i starały się go utrzymywać na poziomie zbliżonym do 10 proc.

"W związku z tym nasz bank musi również zasilić się w kapitał, ponieważ na koniec grudnia jesteśmy poniżej 10 proc., na poziomie 9,82 proc. Najlepszą metodą, krótkoterminowo, jest zasilenie się bezpośrednio z wypracowanego zysku, a więc niewypłacanie dywidendy" - powiedział Bartkiewicz.

Reklama

Dodał, że ponieważ ING Bank Śląski zakłada na ten rok dalszy wzrost aktywności kredytowej, zasilenie kapitału z dywidendy nie zapewni bankowi utrzymania tego współczynnika na odpowiednim poziomie przez cały rok, stąd możliwość zaciągnięcia w tym roku pożyczki podporządkowanej, czyli kredytu u spółki-matki.

"Dla nas preferowaną metodą na zwiększenie siły kapitałowej banku jest zaciągnięcie kredytu podporządkowanego (...). Z liczb będzie już wkrótce widać, że to zasilenie będzie potrzebne" - potwierdził prezes. Przypomniał, że zarząd banku sygnalizował taką możliwość już rok temu, kiedy na życzenie akcjonariuszy bank wypłacił dywidendę, mimo pierwszej propozycji zarządu, by tego nie robić.

Zdaniem Bartkiewicza, nacisk KNF dotyczący podwyższenia wskaźnika wypłacalności w bankach będzie miał charakter trwały. W tej sytuacji raczej nie należy spodziewać się, by wysokość dywidend w bankach szybko wróciła do poziomu sprzed kryzysu. Możliwe jednak, że za ten rok dywidendy będą wypłacane.

"Nie sądzę, byśmy mogli spodziewać się, by zyski miały urosnąć tak gwałtownie, abyśmy wrócili do sytuacji bardzo wysokich dywidend - ich poziom będzie redukowany. Ten rok jest szczególny, kiedy raczej powszechne będzie niewypłacalnie dywidend. Natomiast myślę, że za rok 2010, jeśli sytuacja będzie się rozwijała optymistycznie - a ja na to liczę - wrócimy do dywidend, ale pewnie już nie na takim poziomie, jak to bywało" - ocenił prezes.

Pytany o kwestie utrzymania płynności i ewentualnego zasilenia sektora bankowego, aby był w stanie dawać więcej kredytów, Bartkiewicz opowiedział się za zmniejszeniem rezerwy obowiązkowej, której poziom - jak mówił - jest w Polsce stosunkowo wysoki w relacji do krajów UE.

Zdaniem prezesa, jest potrzebne zwiększenie płynności na polskim rynku, by banki miały pewność, że dostęp do niej będzie zagwarantowany. "To na pewno w poważnym stopniu wpłynie na zwiększenie chęci do udzielania kredytów" - uważa Bartkiewicz.

Prezes zapowiedział, że jego bank nie zamierza renegocjować warunków kredytów hipotecznych, zaciągniętych przez klientów w walutach obcych, jeżeli klienci terminowo wywiązują się z zobowiązań. Jego zdaniem, nawet gdy umowy dają bankom taki prawo, nie należy z tego korzystać, jeżeli klient płaci swoje zobowiązania.

Bartkiewicz ujawnił, że ING Bank Śląski zawarł dotychczas kilkadziesiąt umów z klientami, aby rozwiązać problem opcji walutowych. "Stosujemy wszystkie dostępne metody - spłatę, rozłożenie na raty, umorzenie części, udzielenie kredytu w zamian. Wszystkie metody są stosowane i jest to powszechne" - zapewnił.

Powiedział, że ING Bank Śląski nadal będzie rozwijał się w sposób organiczny - w tym roku ma wzrosnąć liczba kredytów, depozytów i klientów. Bank nie planuje jednak w tym roku rozwoju sieci sprzedaży. Nie przewiduje też akwizycji czy przejęć np. innych banków, troszcząc się przede wszystkim o współczynnik wypłacalności. Akwizycje wyklucza także fakt, że holenderska grupa ING skorzystała z pomocy publicznej.