● Mamy recesję i stoimy na bardzo niepewnym gruncie. Jakie sygnały zagrożenia skłoniły panów do wyboru bezpiecznych, przeciwcyklicznych branż?
HK. Historycznie przyczyną większości kryzysów jest nadmierna emisja kredytu i to był jeden z takich okresów. Kiedy ma się przekonanie, że nadchodzi załamanie, kupuje się spółki takie jak HCA, czyli amerykańska grupa z branży usług zdrowotnych, Biomed, Dollar General czy Energy Future Holdings – dawna TXU.
GR. Między 2005 a 2007 rokiem można było kupić niektóre wielkie firmy z sektorów odpornych na recesję – i tak robiliśmy. Z natury rzeczy te spółki jako liderzy branży miały defensywne cechy.
HK. Zgłaszali się do nas wszyscy szefowie firm z budownictwa mieszkaniowego. To był bardzo głośny dzwonek alarmowy. Dlaczego w 2006 roku nagle ci wszyscy faceci pojawiali się u nas zapewniając: „Nawet jeśli koniunktura się pogorszy, moja spółka jest inna – przejdzie to śpiewająco”. To był bardzo realny sygnał.
Reklama
● Mówili panowie o tym, jak łatwo było o pieniądze. Teraz, kiedy podaż kredytu skurczyła się tak niewiarygodnie, czy widzicie jakieś oznaki łagodzenia ograniczeń?
GR. To jest powrót do przyszłości. My jesteśmy przyzwyczajeni do trudnych warunków. Kiedy zaczynaliśmy, nie mieliśmy żadnych pieniędzy.
HK. A właśnie, że mieliśmy – 120 tysięcy dolarów.
GR. To prawda, ale one były przeznaczone na pokrycie ogólnych kosztów, a nie na inwestycje. Dla nas dzisiejsza sytuacja to nie nowość, tak działamy od 40 lat, z czego od 33 jako KKR. Nadal okresy ekspansji będą się przeplatać z okresami kurczenia się gospodarki. Pieniądz już nie jest towarem. Banki i inne źródła finansowania będą pożyczać tym, których znają i którym ufają – a to im daje przewagę konkurencyjną.
● Co panowie myślą o możliwościach, jakie nagle pojawiają się w wyniku tych niewiarygodnych przemieszczeń? Czy rząd jest dla KKR dobrym wspólnikiem?
KH. Przyglądaliśmy się kilku bankom i zrezygnowaliśmy z nich, ponieważ nie mogliśmy się zorientować, co w nich właściwie siedzi. Oglądaliśmy je od środka – a i tak nie było wiadomo, gdzie jest dno. Myślę, że zapewne są programy, w których partnerstwo z rządem byłoby dla nas wskazane. Jednym z takich obszarów, gdzie istnieje ogromna potrzeba i możliwości uczestniczenia, jest infrastruktura.
GR. Kupić pulę aktywów z wysoką dźwignią, ponieważ rząd jest chętny dać więcej kredytu niż rynki – a potem siedzieć, eksploatować te aktywa i oddawać pieniądze wspólnikom... nie, to nie dla nas!
● Czy sądzicie panowie, że rząd rozumie, że prywatny kapitał można przyciągnąć tylko pod warunkiem, że uzyska pewną stopę zwrotu?
HK. Oni to rozumieją. Pytanie tylko, czy rozumiejąc, są gotowi się z tym pogodzić? A co będzie, jeśli okaże się, że stopa zwrotu jest za wysoka – czy podatnicy będą to mieli za złe?
● Od was wychodzą główne inicjatywy na rynkach kapitałowych i w segmencie zarządzania aktywami. Jaka będzie KKR za, powiedzmy, trzy lata?
GR. Branża kapitału prywatnego zawsze będzie naszą podstawową działalnością. Trzeba wokół tego budować i wykorzystywać w większym stopniu nasz intelektualny potencjał. Ktoś, kto zna się na inwestowaniu w private equity, zapewne bez problemu zrozumie, jak inwestować w wierzytelności. Powinien umieć przeprowadzić te same analizy, bez względu na to, czy chodzi o dług z pierwszeństwem, z wysoką rentownością, tak zwany dług antresolowy, czy jaki tam jeszcze. A dlaczego nie powiązać tego wszystkiego z grupą z rynków kapitałowych, która może pozyskać kolejne kapitały, doradzać i służyć doskonałym rozeznaniem rynku? Nie zastąpimy Wall Street, ale w ten sposób ma się na własny użytek oczy, uszy i stopy mocno stojące na ziemi.
● Jakie korzyści daje zmiana formy prawnej ze spółki prywatnej na publiczną? Jakie ryzyko się z tym wiąże?
GR. Możliwość posiadania stałego kapitału jest realną zaletą w każdych warunkach, a zwłaszcza w dzisiejszym świecie, w którym nie trzeba co trzy, cztery czy pięć lat zwiększać kapitału.
HK. Ryzyko zawsze istnieje. Skoro o tym mowa, pozostając spółką prywatną, także podejmuje się ryzyko. To działa w obie strony. Kiedy ma się tyle spółek, ile my, i tak dużych spółek, jak nasze, ma się zobowiązania – wobec pracowników tych spółek, wobec lokalnych społeczności, wobec naturalnego środowiska – więc bez względu na to, czy jest się spółką prywatną czy publiczną, zobowiązania są te same.
RODZINNA FIRMA PRZEJĘĆ
Henry Kravis i George Roberts – kuzyni, którzy założyli sławną firmę private equity Kohlberg Kravis Roberts – na pierwszy rzut oka bardzo się różnią. W chwilach wolnych od pracy (rzadkich!) Henry Kravis udziela się na filantropijnej i artystycznej scenie Nowego Jorku, a George Roberts woli przeplatać działalność filantropijną grą w golfa na polu w pobliżu siedziby KKR w centrum Menlo Park w Kalifornii. Natomiast w sprawach biznesu są jednomyślni od momentu założenia firmy 33 lata temu. Z czasem stali się synonimem branży przejęć – częściowo dzięki dramatycznym okolicznościom, w jakich pod koniec lat 80. kupili RJR Nabisco za 30 mld dolarów.
ikona lupy />
Fot. Bloomberg / DGP