Wiem z doświadczenia, że entuzjaści organicznej żywności nie są szczególnie wrażliwi na krytykę. Pod tym względem stanowią przeciwieństwo homeopatów i ich pacjentów. Jednak ani jedni, ani drudzy nie mają powodu do gniewu – w każdym razie nie na mnie. Ja chętnie płacę za to, co skuteczne.
Gdyby homeopatyczny lek uwolnił mnie od uporczywego bólu w stopie, zażyłbym go natychmiast. Niestety, wszystko, co czytałem na ten temat, mówi mi: nic z tego (Tak, szanowny entuzjasto homeopatii, wiem, że tobie ból w stopie przeszedł, jak ręką odjął – ale to dlatego, że cała nasza wiedza wskazuje, że homeopatyczne preparaty działają na zasadzie placebo: pomagają, gdy pacjent wierzy, że będą skuteczne – a ja nie wierzę).
To samo dotyczy żywności organicznej. Gdybym uważał, że jest korzystniejsza dla mnie albo dla środowiska, byłbym jej wiernym konsumentem. Jednak, choć argumenty za organiczną żywnością są silniejsze niż argumenty za homeopatią, zdrowotne zalety organicznej żywności są wątpliwe, a korzyści dla środowiska – dyskusyjne.
Wygląda na to, że nie ja jeden wątpię. Sprzedaż organicznej żywności przeżywa ciężkie czasy. Niedawno Whole Foods Market, amerykański dystrybutor produktów organicznych, zapowiedział spadek zysków za II kwartał o 32 proc. Według Soil Association, czołowego popularyzatora organicznej żywności w Wielkiej Brytanii, niektórzy detaliści zgłaszali „dramatyczny spadek” sprzedaży w październiku, listopadzie i grudniu, a na ten rok przewidują „w najlepszym razie zahamowanie trendu spadkowego”.
W swojej analizie rynku Soil Association przytacza opinię Phila Haughtona z The Better Food Company, firmy zajmującej się produkcją i sprzedażą produktów organicznych, że w ciągu następnego roku do dwóch rynek jeszcze bardziej się skurczy.
Reklama
Soil Association przypisuje ten spadek kryzysowi. To ma sens. Ludzie ograniczają wydatki, a organiczna żywność jest na ogół droższa. Jednak, co ciekawe, sprzedaż produktów oznakowanych certyfikatem Sprawiedliwego Handlu Fairtrade nie maleje, choć wiele z tych produktów także więcej kosztuje.
Brytyjscy klienci, przyznający się do kupowania produktów Fairtrade (za które producenci otrzymują gwarantowaną cenę minimalną) stanowią w tym roku 25 proc. rynku, wobec 23 proc. w 2008 r. i zaledwie 9 proc. w 2006 r. Takie dane podaje IGD, organizacja badania rynku artykułów spożywczych. Natomiast odsetek konsumentów, którzy twierdzą, że kupują żywność organiczną, zmalała z 24 proc. w zeszłym roku do 19 proc. w tym (choć w 2006 r. stanowiła 12 proc.).
Fairtrade ma swych przeciwników. Zarzucają oni, że ten system zachęca producentów w krajach rozwijających się do pozostawania w sektorach, z których powinni odchodzić do bardziej obiecujących dziedzin działalności. Jednak wielu konsumentów chętnie przyjmuje argument, że kupowanie towarów ze znakiem Fairtrade przyczynia się do podnoszenia poziomu życia. W tym roku Cadbury zapowiedziała, że całe kakao w Dairy Milk – najlepiej sprzedającej się czekoladzie w Wielkiej Brytanii – będzie pochodzić od rolników, uczestniczących w programie Fairtrade. Brytyjski koncern oświadczył, że spełnia życzenie konsumentów – no, a poza tym wiadomo, że gospodarstwa rolne Fairtrade są bardziej wydajne, a więc w ten sposób Cadbury zapewni sobie stabilne dostawy ziarna kakaowego.
Argumenty na rzecz żywności organicznej są mniej konkretne. Dlaczego ludzie ją kupują? Z badania Soil Research wynika, że decydują względy zdrowotne, zwalczanie okrucieństwa wobec zwierząt i argument, że kupując organiczną żywność, przyczyniamy się do rozwiązania problemu zmian klimatu.
Problem z ruchem na rzecz organicznych produktów polega na tym, że żaden z tych argumentów nie jest przekonujący. To prawda – od czasu do czasu pojawiają się sprawozdania z badań zdrowotnych walorów organicznej żywności. Z testów, przeprowadzonych w 2007 r. na University of California wynika, że pomidory hodowane organicznie mogą skuteczniej zmniejszać ryzyko chorób serca i udarów. Z innych natomiast badań wynika, że organiczna żywność jest bardziej niebezpieczna z powodu wykorzystywania gnoju jako nawozu. W energicznej polemice „Prawda o organicznej żywności” Alex Avery z Hudson Institute powołuje się na wyniki prac University of Minnesota, z których wynika, że prawdopodobieństwo obecności bakterii coli w jest w żywności organicznej sześciokrotnie wyższe.
Prawda zaś jest taka, że zarówno organiczna, jak i konwencjonalna żywność są na ogół bezpieczne. Brytyjski urząd ds. bezpieczeństwa żywności Food Standards Agency twierdzi, że „według obecnego stanu wiedzy” żaden z tych rodzajów żywności nie ma przewagi nad drugim pod względem wartości odżywczej.
A dobrostan zwierząt? W 2005 r. urząd kontroli reklamy Advertising Standards Authority zwrócił uwagę Soil Association na niewłaściwość twierdzenia, jakoby organiczna hodowla była bardziej przyjazna zwierzętom, skoro nie potrafili tego wykazać.
Zwolennicy organicznej żywności utrzymują, że organiczne rolnictwo pomaga przeciwdziałać zmianom klimatu. Dzięki znacznie mniejszemu uzależnieniu od energochłonnych nawozów sztucznych samo jest mniej energochłonne niż konwencjonalne metody.
Alex Avery zbija ten argument, przypominając, że większość organicznych farm daje mniejsze plony. Cytuje Normana Borlauga, naukowca uhonorowanego Nagrodą Nobla, który powiedział: „Gdyby całe rolnictwo było organiczne, trzeba by dramatycznie zwiększyć areał upraw, wykorzystując obszary o skrajnie niekorzystnych warunkach gospodarowania i wycinając miliony akrów lasu... Trzeba by zwiększyć pogłowie bydła o 5–6 mld sztuk bydła, by uzyskać potrzebne ilości nawozu.
Organiczna żywność? Obrona nie przedstawiła przekonujących dowodów w sprawie. Konsumenci nie są głupi.