Akcje CIT, walczącego o przetrwanie amerykańskiego kredytodawcy dla małych i średnich firm, runęły wczoraj o przeszło 70 proc. po załamaniu się rozmów w sprawie rządowego programu ratunkowego, co zwiększyło obawy o bankructwo banku – pisze w piątkowym wydaniu „Financial Times”.

Jeśli grupa istotnie wystąpi z wnioskiem o ochronę przed wierzycielami na podstawie przepisów 11. rozdziału amerykańskiej konstytucji, będzie to czwarte największe bankructwo w Stanach Zjednoczonych pod względem wielkości aktywów.

Decyzja regulatorów, aby nie pomagać kredytodawcy, wyznacza określoną cezuorę dla finansowych instytucji, które liczą na pomoc rządu. Uzmysławia ona także słabość firm takich, jak CIT, które są całkowicie uzależnione od sytuacji na rynku kapitałowym, a nie od depozytów, które mogłyby sfinansować ich operacje.

CIT został w grudniu holdingiem bankowym, ale zabrakło czasu na przekształcenie go w stronę bardziej stabilnego modelu finansowego.

„Jeśli polegasz na rynku kapitałowym, gdzie koszty środków finansowych wzrosły, jesteś również podatny na ucieczkę płynności oraz obawy i awersję ryzyka” – mówi Dino Kos z Portales Partners, który wcześniej pracował w nowojorskim oddziale Rezerwy Federalnej.

Reklama

Te właśnie powody legły u podstaw niechęci rządu do udzielenia pomocy CIT, pomimo odgrywania przez tą firmę roli kredytodawcy dla tysięcy małych biznesów w USA.

Aż do środy CIT toczył rozmowy z regulatorami w celu zdobycia zgody na wyemitowanie gwarantowanych przez rząd papierów dłużnych oraz przeniesienie aktywów do bankowej filii.

W środę wieczorem CIT poinformował inwestorów, że nie ma „prawdopodobieństwa uzyskania dodatkowego wsparcia ze strony rządu w najbliższym czasie”, a zarząd firmy prowadzi konsultacje z doradcami w sprawie alternatywnych metod działania.

Jeff Peek, dyrektor wykonawczy CIT był zszokowany faktem, że wykluczono możliwość pomocy rzadowej – twierdzi jedna z osób zaznajomionych z sytuacją w firmie.

Peek, który objął kierownictwo w firmie w 2004 roku zaraz po otrzymaniu nominacji na jedno z wysokich stanowisk w Merrill Lynch, zamierzał przekształcić kredytodawcę dla małego biznesu w silnego gracza na Wall Street. Przeniósł on spółkę z siedzibą w New Jersey do nowej kwatery głownej na Manhattanie oraz forsował strategię agresywnego rozwoju w takich nowych sferach biznesu, jak kredyty hipoteczne subprime oraz studenckie pozyczki.

Akcje CIT spadły o 71 proc. podczas wczorajszej sesji, a obligacje potaniały do zaledwie 50 centów za jednego dolara, kiedy perspektywy przetrwania firmy dramatycznie się skurczyły.

Tłum. T.B.