Zabiegają o to lobbyści producentów gum i plastrów nikotynowych. Zakaz ma bardzo duże szanse wejść w życie – bo jego wprowadzenie popierają posłowie z sejmowej komisji zdrowia.
Elektroniczny papieros jest alternatywą dla zwykłego papierosa. Robi wielką furorę w całej Europie. Największą w Holandii. W ubiegłym roku sprzedano tam 170 tys. zestawów. Jeden kosztuje 7 0 dol. Sztuczne papierosy nie pozbawiają pala czy przyjemności zaciągania się nikotyną, a nie zawierają substancji smolistych. Dla tego reklamowane są jako alternatywa dla zwykłych papierosów i sposób na mniej bolesne zerwanie z nałogiem. W Polsce można je kupić m.in. na specjalnych stoiskach w galeriach handlowych. Kosztują od 170 do 440 złotych.
Choć UE nie zajęła jeszcze żadnego stanowiska z tej sprawie, nasze ministerstwo postanowiło ustawowo zakazać „produkcji i sprzedaży inhalatorów nikotyny z wyjątkiem produktów leczniczych i wyrobów medycznych”.
– Elektroniczny papieros nie ma odpowiednich badań i norm bezpiecznego używania. Przyjmowanie niekontrolowanych dawek nikotyny grozi uzależnieniem od tego alkaloidu, a nawet przedawkowaniem – uzasadnia Piotr Olechno, rzecznik ministerstwa. Jak podkreśla, inaczej jest w przypadku aptecznych plastrów i gum, które wspomagają wyprowadzanie z uzależnienia – te są bezpieczne.
Reklama
Z takimi argumentami nie zgadza się Marek Bernet z Njoy Polska, dystrybutor elektronicznych papierosów. Według niego próba wprowadzenia zakazu to efekt lobbingu firm tytoniowych i farmaceutycznych, które boją się konkurencji. – W sytuacji, gdy dozwolone są tradycyjne papierosy, zakazanie e-papierosa to absurd i zamach na wolność handlu – przekonuje Bernet.
Nie zgadza się też, że możliwość przedawkowania jest dostatecznym powodem wprowadzania zakazu. – Przedawkować można wszystko – także zwyczajne papierosy czy alkohol, których nikt przecież nie zakazuje – tłumaczy.
I dodaje, że lada dzień e-papierosy i tak masowo wejdą na polski rynek do kiosków i supermarketów. – Ustawa antynikotynowa pisana jest pod dyktando lobby farmaceutycznego. Boi się ono nowego produktu, bo elektroniczny papieros jest dla palaczy atrakcyjniejszy niż gumy czy inne produkty dostępne w aptekach – wyjaśnia Krzysztof Kępiński z British American Tobacco. Co na ten temat twierdzą specjaliści od walki z paleniem? Krzysztof Przewoźniak, naukowiec z Fundacji Promocja Zdrowia: – E-papieros może silnie uzależniać. Aplikuje nikotynę o stężeniu kilkakrotnie wyższym niż tradycyjny papieros, a nikt nie potwierdził, że jego działanie jest pomocne w zerwaniu z nałogiem.
Jak dodaje, nikotyna zawarta w plastrach to terapia polegająca na stopniowym zmniejszaniu dawki, tak by pod kontrolą lekarza całkowicie wyeliminować nikotynę. – W przypadku e-papierosów nie mamy do czynienia z eliminacją, bo producent jest zainteresowany kontynuacją – argumentuje.
Te argumenty trafiły do posłów sejmowej podkomisji zdrowia publicznego, którzy poprawkę Ministerstwa Zdrowia przyjęli. T o, czy wejdzie w życie, zależy jednak od opinii większości posłów i Senatu. Sprawa nie jest przesadzona. – To, co dzieje się w komisji zdrowia, to skandal i coś niebywałego – mówi poseł Lewicy Marek Wikiński z komisji Przyjazne Państwo. Jak dodaje, nawet jeśli ustawa przejdzie , to jego komisja na pewno ją poprawi.
– Ta ustawa nie ma szans w Senacie – ocenia z kolei senator PO Łukasz Abgarowicz, który sam używa i zachwala e-papierosy: – Pomysł jest absurdalny. To zawracanie głowy. Nigdy mi się zdarzyło przedawkować.