Otwierając biznes we franczyzie, unikamy błędów, na które jesteśmy narażeni, uruchamiając działalność na własną rękę. Średnio można przyjąć, że nakłady na inwestycje są mniejsze o około 20 proc. W przypadku pizzerii, na którą trzeba mieć około 200 tys. zł, możemy w związku z tym zaoszczędzić nawet 40 tys. zł.
– Są jednak sieci, w których ta różnica potrafi sięgać nawet 50 proc. Dzieje się tak, gdy wyposażenie lokalu jest udzielane franczyzobiorcy w dzierżawę. Nie musi on w związku z tym ponosić wydatków na jego zakup – zauważa Adam Wroczyński, analityk z Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych.
Mniejsze koszty uruchomienia działalności wynikają przede wszystkim z tego, że otrzymujemy od sieci gotową i przetestowaną instrukcję, według której mamy postępować. To pozwala dokładnie przewidzieć nie tylko zakres czekających nas prac remontowo-budowlanych, ale też wysokość potrzebnych na nie nakładów finansowych.
Jesteśmy w związku z tym w stanie zaoszczędzić czas, który jest bardzo istotny w przypadku wynajmowania lokalu, za który płacimy czynsz od pierwszego dnia zawarcia umowy najmu.
Reklama
– Sieć pomaga też wybrać lokal, w którym będzie prowadzona działalność, oraz wynegocjować atrakcyjne opłaty za jego użytkowanie – zauważa Michał Wiśniewski, dyrektor ds. franczyzy w firmie doradczej Profit System.
Kolejne oszczędności przynosi korzystanie z poleconych przez franczyzodawcę dostawców sprzętu.
– Z niektórymi firmami mamy zawarte kontrakty na wyposażanie naszych pizzerii. Dzięki nim nasi partnerzy mogą zakupić sprzęt od 10 do 20 proc. taniej, niż robiąc to na własną rękę – informuje Magdalena Piróg ze spółki Da Grasso rozwijającej sieć pod tym samym szyldem.
Planując sklep spożywczy w sieci, zaoszczędzimy 30 proc. przy zakupie wyposażenia, 15–18 proc. – na wizualizacji placówki i 10 proc. – przy zakupie mebli chłodniczych.
Kolejne oszczędności przynosi dostęp do gotowego projektu technologicznego, który jest niezbędny w przypadku uruchamiania działalności gastronomicznej.
Koszt jego przygotowania przez firmę zewnętrzną to około 1,5–2 tys. zł.
– Rabaty, jakie można uzyskać przy kupowaniu produktów, zależą od skali prowadzonej działalności. Średnio wynoszą one od 2 do 20 proc. – mówi Magdalena Piróg z sieci Da Grasso liczącej ponad 180 lokali w Polsce.
W branży spożywczej z kolei sieci proponują swoim parterom od 8 do 10 proc. opustów na zamawiany u wskazanego hurtownika towar.
Rozpoczynanie biznesu pod znaną już na rynku marką gwarantuje też większy napływ klientów, a co za tym idzie szybsze osiąganie przez placówkę zysków. Ten okres potrafi skrócić się wręcz o połowę. Wiele sieci gwarantuje pierwszy zarobek już po 3–4 miesiącach od uruchomienia punktu. Według wyliczeń ekspertów po przystąpieniu do sieci przez działającą już na rynku placówkę zysk z prowadzonej działalności wzrasta średnio o 20–30 proc. Łatwiej też pozyskać pieniądze z banku na finansowanie biznesu.
Nie można jednak zapominać o ukrytych kosztach, które rzucają cień na korzyści płynące z przystąpienia do sieci. Większość działających na tym rynku firm żąda bowiem opłaty za przystąpienie do systemu. Franczyzobiorca musi się liczyć także z płaceniem raz w miesiącu opłaty na fundusz marketingowy oraz za możliwość działania w ramach sieci.
ikona lupy />
Franczyza w Polsce / DGP