A to za sprawą zachowania indeksów giełd amerykańskich. Początkowy spadek, który zawadzał nam w końcówce notowań wczoraj, został przekuty we wzrost. Tym samym inwestorzy większą wagę przyłożyli do publikowanych raportów kwartalnych niż do danych makroekonomicznych. Wyniki podały McDonald's, 3M czy AT&T i niemal wszędzie były lepsze od oczekiwanych. Dzięki temu inwestorzy mogli pozwolić sobie na luksus zbagatelizowania wzrostu liczby wniosków o zasiłki dla bezrobotnych czy spadku indeksu cen nieruchomości w Stanach.

Dobre nastroje utrzymały się także na rynkach azjatyckich, zwłaszcza kiedy po sesji w USA wyniki przedstawił Amazon.com. Okazały się one lepsze od oczekiwań analityków, co może zapewnić udany start notowań w Stanach na piątkowej sesji. Ale i azjatyckie firmy miały się czym pochwalić - Kia Motor poinformowało o osiągnięciu rekordowo dużego zysku, a Hyundai oświadczył, że zyski potroił. Obie spółki mocno drożały, a Morgan Stanley i Deutsche Bank podniosły wycenę Hyundaia. W Japonii akcje drożały dzięki osłabieniu jena i wzroście spółek deweloperskich.

W Europie nastroje powinny być więc pomyślne przynajmniej na początku sesji. Jednak już o 10tej poznamy wstępne odczyty indeksów PMI dla sektora przemysłu i usług w Europie, a także odczyt indeksu Ifo w Niemczech. Nie spodziewam się zagrożenia z tej strony, ale ewentualnie skumulowane negatywne dane zawsze mogą odmienić nastawienie rynku. U nas o 10tej GUS poda stopę bezrobocia i dynamikę sprzedaży detalicznej, a o 10:30 poznamy wstępny odczyt dynamiki PKB w Wielkiej Brytanii i dowiemy się, czy faktycznie recesja została zakończona. O 16tej jeszcze dane o liczbie sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA, ale ta publikacja raczej nie odbierze nam kolejnego tygonia wzrostów na GPW. Rynek ich chce, jest w ostatnich dniach niezwykle mocny i zaklinanie korekty tego nie zmieni.





Reklama