Potrzeba kilku miesięcy spokoju na rynku walutowym, aby móc ustalić kurs złotego, po którym wejdziemy do ERM2, czyli poczekalni strefy euro – wynika z raportu pełnomocnika rządu ds. wprowadzenia euro. W innym wypadku ryzykujemy, że wyznaczymy niewłaściwy kurs, co odbije się na gospodarce.

Jednym z warunków wymiany złotego do euro jest spełnianie tzw. kryterium kursowego. Realizowane jest ono poprzez wprowadzenie waluty kraju pragnącego przyjąć euro do systemu kursowego ERM2, przedsionka strefy euro. W systemie tym waluta powinna przebywać przez dwa lata, a wahania kursu waluty w stosunku do euro nie powinny przekroczyć 15 proc. Faktycznie jednak EBC większą uwagę zwraca na osłabienie – według jego przedstawicieli, nie powinno być ono większe niż 2,25 proc. Jeśli osłabienie jest większe, można uznać, że waluta kraju podlega tzw. silnym napięciom. Znacznie łagodniej EBC patrzy na wzrost wartości waluty w stosunku do wyznaczonego parytetu wobec euro niż na spadek. Na Słowacji dochodziło do rewaluacji tego parytetu – czyli zmiany kursu korony na mocniejszy w stosunku do euro od kursu wyznaczonego na początku funkcjonowania kraju w ERM2.

Jednak w przypadku Polski wyznaczenie teraz kursu, po którym złoty mógłby wejść do ERM2, jest bardzo trudne – czytamy w raporcie „Uwarunkowania realizacji kolejnych etapów Mapy Drogowej Przyjęcia Euro przez Polskę”, przygotowanym przez biuro pełnomocnika rządu ds. przyjęcia euro.

O ile jeszcze w chwili ogłaszania przez rząd planu wejścia do strefy euro w 2012 roku wahania złotego były na tyle niewielkie, że umożliwiały wyznaczenie kursu wejścia do ERM2 (tzw. parytetu centralnego), o tyle potem zaczęły one drastycznie rosnąć. To, co ekonomiści określają mianem zmienności kursu, osiągnęło rekordowy poziom. Na dodatek ta wysoka zmienność z IV kwartału 2008 r. utrzymała się także w początkach roku 2009. Jak wynika z danych resortu finansów, we wrześniu sytuacja była lepsza, jednak nadal zmienność kursu złotego jest sporo większa, niż była przed wybuchem kryzysu.

To oznacza, że wyznaczony w warunkach dużej zmienności parytet centralny może nie odpowiadać sytuacji makroekonomicznej kraju. Z jednej strony kurs może być zbyt niski, co może spowodować napływ kapitału spekulacyjnego oraz w efekcie konieczność zmiany parytetu na wyższy, co przerabiała Słowacja. Z drugiej, parytet centralny mógłby zostać ustalony na zbyt wysokim poziomie – czyli złoty okazałby się za drogi w stosunku do euro. Skutki byłyby jeszcze gorsze – jako że pogorszyłoby to opłacalność eksportu, a nadmiernie zwiększyłoby zyski z importu, co groziłoby pogorszeniem salda wymiany handlowej, a w konsekwencji dewaluacją parytetu. Taka dewaluacja zaś mogłaby oznaczać, że nasz kraj nie miałby szans na wejście do strefy euro, musiałby przebywać kolejne dwa lata w ERM2, czyli wszystkie dotychczasowe koszty związane z wejściem do ERM2 poszłyby na marne.

Reklama

Według raportu pełnomocnika przejście przez ERM2 byłoby łatwiejsze dla naszego kraju, gdyby zawarty został przed wejściem do ERM2 konsensus polityczny w sprawie zmian w konstytucji. Jak mówi raport – wejście do ERM2 może nastąpić bez zmiany konstytucji, ale gdyby powstało ryzyko, że ustawa zasadnicza nie zostanie znowelizowana na czas, postawiłoby to pod znakiem zapytania przyjęcie przez nasz kraj euro i doprowadziło do zaburzeń na rynku walutowym.

Na dodatek, konieczne jest, aby nasz kraj w momencie oceny, czy nadajemy się do przyjęcia euro, spełniał wszystkie kryteria (obecnie spełnia tylko jedno). W innym wypadku ocena stanu naszych przygotowań przez instytucje unijne mogłaby być dla nas negatywna, co znowu skończyłoby się zawirowaniami na rynku walutowym.

W raporcie pełnomocnika rządu mowa jest o jeszcze jednym elemencie utrudniającym obecnie wyznaczenie kursu wejścia do ERM2. Zgodnie z sugestiami ekonomistów powinien być on bliski tzw. kursu równowagi, czyli takiego, którego wpływ na gospodarkę byłby maksymalnie neutralny. A kurs taki zależy m.in. od zmienności wartości złotego, która jest wysoka, ale także od różnych czynników zewnętrznych. I te czynniki ostatnio mocno się zmieniły – innymi słowy, mimo że nasza gospodarka według informacji rządu stosunkowo nieźle sobie radzi z kryzysem i nie zanotowaliśmy spadku PKB, to kurs równowagi obecnie jest inny, niż był przed wybuchem kryzysu. Całkiem więc możliwe, że wyznaczony obecnie parytet centralny nie byłby szkodliwy dla gospodarki teraz, ale po zakończeniu kryzysu sprawiałby nam kłopoty.

Dlatego – jak wynika z raportu pełnomocnika rządu ds. euro – konieczne jest kilkumiesięczne uspokojenie na rynku walutowym, aby bezpiecznie ustalić poziom parytetu centralnego.