Ceny za obligacje drogowe, jakie uzyskali inwestorzy na przetargach, były na tyle dobre, że teraz nie ma chętnych do sprzedawania na rynku wtórnym.
Papiery emitowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego na rzecz KFD wczoraj zadebiutowały na giełdowym rynku obligacji Catalyst. Na razie zainteresowania obrotem wtórnym nie ma. Na aukcjach rynku pierwotnego obligacje sprzedały się na pniu. W sumie inwestorzy kupili ich za prawie 2,6 mld zł. I tu pojawia się pierwszy problem: to dość mała pula, żeby inwestorzy instytucjonalni zaczęli obracać papierami na rynku wtórnym.
– Jeśli wartość papierów w obrocie nie przekracza 5 mld zł, to emisja zwykle nie jest płynna – mówi Krzysztof Mordes z Banku Millennium. Na dodatek rentowności, jakie udało się uzyskać kupującym, skłaniają raczej do trzymania papierów. Kupując pięcioletnią obligację drogową z rentownością 6 proc., inwestor ciągle jest na dużym plusie w porównaniu z będącą punktem odniesienia pięcioletnią obligacją skarbową. Wczoraj na rynku jej zyskowność wynosiła około 5,6 proc.
Obligacjami drogowymi interesują się przede wszystkim OFE i firmy ubezpieczeniowe. To one kupowały ich najwięcej. Ci inwestorzy inwestują na długi termin i pewnie będą trzymać papiery do wykupu. Nie spodziewam się dużego obrotu. Prawdopodobnie jeśli nawet on będzie – to raczej poza rynkiem. Teoretycznie do gry mogliby wejść inwestorzy indywidualni – ale i tu jest kłopot ze względu na sposób dystrybucji obligacji drogowych na rynku pierwotnym. Ten wybierano z myślą o instytucjach: papiery sprzedawane są w trybie przetargu, a kupującymi mogą być tylko banki – dilerzy obligacji skarbowych.
– Powstaje pytanie, co obecni posiadacze obligacji drogowych zechcą z nimi zrobić? – mówi Marek Kaczor z PKO BP. I dodaje, że biorąc pod uwagę samą konstrukcję tego papieru – czyli fakt, że jest to obligacja korporacyjna, a kwota emisji będzie mniejsza niż w przypadku papierów skarbowych – można założyć, że płynność będzie niewielka. – Kupując takie obligacje, inwestor instytucjonalny zakłada z góry, że będzie je trzymał długo, najlepiej do terminu zapadalności – mówi Marek Kaczor.
Reklama
Na to, że rynek wtórny jednak z czasem ruszy, liczy emitent – czyli BGK. – Być może teraz jest tak, że te obligacje kupują fundusze emerytalne. Ale jeszcze w tym roku mamy w sumie trzy przetargi, na których będziemy sprzedawać papiery za łącznie około 4 mld zł. Jest szansa, że pojawią się inni inwestorzy – mówi DGP wiceprezes BGK Robert Sochacki.
ikona lupy />
Jak sprzedawały się obligacje drogowe / DGP