Próby kontrataku giełdowych niedźwiedzi mieliśmy już w piątek, kiedy pomimo dobrych informacji (lepsze dane o koniunkturze ze strefy euro, wyższa sprzedaż domów w USA, lepsze wyniki Microsoftu), rynki nie były w stanie pokonać wcześniejszych maksimów. Wczorajsza sesja na Wall Street zaczęła się optymistycznie, ale ponownie szybko do głosu doszli sprzedający. Oficjalnym powodem były spekulacje odnośnie zakończenia programu ulg podatkowych na zakup domów, które obowiązują jeszcze do końca listopada. Kongres co prawda może przedłużyć ten okres, ale pojawiły się głosy, że skoro w gospodarce jest coraz lepiej, nie będzie to potrzebne. W efekcie inwestorzy pozbywali się akcji deweloperów oraz spółek z sektora finansowego. Na dokładkę Nasdaq poinformował, iż rośnie wolumen krótkiej sprzedaży, sygnalizując większą aktywność sprzedających. Jeśli dołożymy do tego problemy byków z poziomem 1100 pkt. na kontraktach na S&P500 i dalej przełamanie wsparcia na poziomie 1070 pkt., to mamy już chyba wystarczający zestaw argumentów za kolejną próbą zarysowania większej korekty. Na moment obecny można powiedzieć, że może ona równie dobrze skończyć się dzisiejszą publikacją Conference Board, poprowadzić niedźwiedzie do linii trendu wzrostowego (obecnie niecałe 1040 pkt.), czy nawet do lokalnego minimum z początku miesiąca (1011 pkt.). Póki te dwa wsparcia trzymają, nie ma powodów do kreślenia czarnych scenariuszy, zwłaszcza, że wyprzedaży nie towarzyszyły żadne istotnie negatywne informacje. Podczas handlu w Azji nastroje poprawiły kolejne dobre wiadomości z sektora motoryzacyjnego – Honda trzykrotnie zwiększyła prognozę zysku, uzasadniając to wzrostem popytu na oszczędne samochody (po części dzięki zachętom japońskiego rządu).

Dwuprocentowemu cofnięciu rynków akcji towarzyszyło około jednoprocentowe osłabienie euro wobec dolara. Trudno tu mówić o wyraźnej przyczynowości – najpewniej obywa rynki napędzały się nawzajem. W odróżnieniu od rynków akcji, para EURUSD zatrzymała się na pierwszym ważnym wsparciu – 1,4843 (niemal co do pipsa) i nadal pozostaje w przedziale 1,4843 – 1,5064. Potwierdza to lekkie odreagowanie podczas sesji azjatyckiej. Dla liczących na utrzymanie trendu wzrostowego nadzieją może być to, iż inne waluty, tj. funt i jen niemal nie zareagowały na tak silny ruch na EURUSD.

Na spadki notowań EURUSD i rynków akcji zareagowały natomiast rynki surowcowe – ropa i miedź zgodną 3% przeceną, złoto 2%. To pokazuje, iż w ostatnie zwyżki na tych rynkach w dużym stopniu uzależnione były od notowań amerykańskiej waluty, z typową wysoką elastycznością (tzn. zmiana wartości dolara powodowała proporcjonalnie większą zmianę ceny surowca w USD).

Testem dla tych nienajlepszych nastrojów z początku tygodnia będzie dzisiejsza publikacja indeksu nastrojów amerykańskich konsumentów Conference Board. Wskaźnik po wyraźnym odbiciu wiosną zatrzymał się nieco powyżej 50 pkt., co historycznie nadal jest bardzo niską wartością. Tym razem rynek oczekuje wzrostu wskaźnika z 53,1 do 54,3 pkt. Dane podane będą o godzinie 15.00. Dziś rano dobre wyniki podał brytyjski gigant paliwowy BP. Zysk netto wyniósł niemal 5 mld GBP, wobec oczekiwań rynku na poziomie 3,2 mld GBP. Nieco słabsze wyniki podał za to Bayer, gdzie zysk netto spadł do 249 mln EUR, wobec oczekiwanych 307 mln EUR. Przed otwarciem notowań w USA wyniki poda jeszcze VISA – oczekiwany zysk na akcję to 72 centy.

Reklama