Tele2 obiecało wczoraj zwrócić bałtyckiej republice koszty wysłania oddziałów wojskowych i grupy uczonych dla zbadania 10-metrowego krateru, który pojawił się w pobliżu granicy z Estonią. W niedzielę okoliczni mieszkańcy informowali, że widać było smugę światła przecinającą niebo.

Firma mająca siedzibę w Sztokholmie przyznała, że na jej polecenie wykopano dziurę w ziemi i spalano w niej chemikalia, aby stworzyć wrażenie, że chodzi o dymiący krater po upadku meteorytu.

Wiadomość przykuła w poniedziałek uwagę światowych mediów, a łotewskie siły bezpieczeństwa otoczyły cały rejon kordonem dla przeprowadzenia testów radioaktywnych.

Rzecznik łotewskiego oddziału Tele2 powiedział, że wybieg miał na celu odwrócenie uwagi od kryzysu gospodarczego kraju i dostarczyć ludziom „twórczego i ekscytującego” tematu do rozmów.

Reklama

Ale łotewski rząd, który walczy z najgłębszą recesją w Unii Europejskiej, wcale nie był skory do śmiechu i oświadczył, że w proteście zerwie swoje umowy z firmą.

„Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie zamierza robić interesów z firmą, która chce się wypromować naszym kosztem” – powiedziała Linda Murniece, szefowa resortu.

Uczeni szybko nabrali wątpliwości, kiedy zaczęli badać dół głęboki na 3 metry o symetrycznych kształtach, a cynikom wiele do zrozumienia dał fakt, że nad dymiącym kraterem, jak na poczekanie, od razu zjawiła się ekipa telewizyjna.

Pernilla Oldmark, rzeczniczka Tele2 w Sztokholmie oświadczyła, że blef miał zainicjować start przyszłej kampanii marketingowej. „Przesłanie stanie się wkrótce zrozumiałe, kiedy całe przedsięwzięcie wystartuje” – powiedziała ona przepraszając równocześnie za zamieszanie.

Minister Murniece oskarżyła Tele2 o zaaranżowanie „cynicznej farsy” na koszt Łotyszy, a policja poinformowała o wszczęciu formalnego śledztwa, które może zakończyć się postawieniem zarzutów natury kryminalnej.