Dane makro bykom zaszkodziły, bo raport o sprzedaży nowych domów był rozczarowujący. Oczekiwano wzrostu o 2,6 proc., a tymczasem sprzedaż spadła o 3,6 proc. Mediana cenowa we wrześniu spadła o 9,1 proc. w stosunku do zeszłego roku, ale w porównaniu do sierpnia wzrosła o ponad dwa procent i to był niewątpliwie plus, ale inwestorzy na to nie zwracali uwagi. Dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku były niejednoznaczne. Co prawda zamówienia wzrosły we wrześniu mniej niż oczekiwano w stosunku do sierpnia, bo o 1 proc. (oczekiwano wzrostu o 1,3 proc.), ale zamówienia bez środków transportu wzrosły o 0,9 procent, a oczekiwano wzrostu jedynie o 0,4 proc. To właśnie zamówienia bez środków transportu najczęściej poruszają rynkami. Wzrosły również o 2 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,9 proc.) zamówienia bez zamówień w przemyśle zbrojeniowym z wyłączeniem samolotów. Ta miara traktowana jest jako wstępny miernik wydatków inwestycyjnych firm. O nastrojach panujących na rynkach świadczy to, że decydujący był raport z rynku nieruchomości.

Być może dane makro nie dokonałyby takiego spustoszenia na rynku akcji, ale pojawił się jeszcze Goldman Sachs ze swoją prognozą. Obniżył on prognozę wzrostu PKB w 3 .kwartale (annualizowanego) z 3 do 2,7 proc. Oficjalne prognozy mówią o wzroście o 3,2 proc., więc różnica jest spora. Problemem dla rynku było również to, że GMAC Financial Services znowu prowadzi rozmowy z Departamentem Skarbu w sprawie trzeciej pomocy, bez której spółka może upaść.

Problemy w sektorze surowcowym, spadki cena akcji w sektorze deweloperów oraz surowcowym nie dawały najmniejszych szans bykom. Nic dziwnego, że indeksy od początku sesji spadały, a próby obrony rynku były bardzo nieśmiałe i krótkotrwałe. Mogę tylko powtórzyć to, co napisałem na początku. Rozpoczęła się korekta tegorocznego wzrostu, bo indeks S&P 500 wyszedł dołem z kanału siedmiomiesięcznego wzrostu. Niedługo powinniśmy jednak zobaczyć odbicie, ale nie będzie to powrót do hossy.

GPW też, podobnie jak inne rynki europejskie, rozpoczęła dzień od spadku indeksów. Na WIG20 szczególnie mocno ważyła TPSA, której raport za trzeci kwartał bardzo się nie spodobał. Jeszcze bardziej nie podobały się prognozy na ten i kolejne lata. Indeks prowadziła też w dół KGHM. Dziwne było to, że nie pomagała sprawa oferty PGE. Bardzo wysoka cena i bardzo wysoka redukcja (mniej więcej takiej oczekiwałem) powinna była rozbudzić w graczach optymizm – nie rozbudziła. Przed rozpoczęciem sesji w USA WIG20 wrócił w okolice poziomu 2.300 pkt. Wydawało się, że jest szansa na powrót nad wsparcie, ale dane z rynku nieruchomości w USA znowu zawróciły indeksy i sesja zakończyła się dużymi spadkami popartymi obrotem.

Reklama

Pokonanie przez WIG20 oporu z sierpnia-września i wybicie z trójkąta było przedłużeniem sygnału kupna, ale powrót pod ten poziom (2.300 pkt.) anuluje ten sygnał i otwiera drogę do dolnego ograniczenia kanału. Można teoretycznie zastosować filtr, ale wolę założyć, że sygnału kupna już nie ma. Oscylatory dały już nawet sygnały sprzedaży.