Firmy często pozyskują kontrahentów, ponieważ oferują im korzystne warunki płatności. Godzą się np. na zapłatę dopiero po upływie 90 dni od dostarczenia towarów lub wykonania usług. Jednak tak długie oczekiwanie na gotówkę często stawia firmę w trudnym położeniu. Co może w tej sytuacji zrobić?
Możliwości jest kilka. Firma może wystąpić o kredyt. Jeżeli jednak jest już zadłużona w bankach, to raczej nie może liczyć na przyznanie jej nowych pożyczek. Niektóre firmy zresztą nawet nie starają się zaciągać nowych kredytów, ponieważ nie chcą ich wykazywać w swoich bilansach. Jest tak np. wtedy, gdy dążą do pozyskania partnerów biznesowych. Unikają wówczas nadmiernego zadłużania się. W takich więc przypadkach zamiast zwykłej pożyczki wiele banków oferuje firmom tzw. dyskonto wierzytelności handlowych. Polega ono na tym, że po wystawieniu przez firmę faktury za dostarczony towar lub wykonaną usługę dla kontrahenta, bank przelewa na jej konto pieniądze. Jest to kwota wynikająca z faktury pomniejszona o odsetki dyskontowe oraz o prowizję banku. Następnie bank czeka np. te 90 dni na zapłatę od kontrahenta firmy. Kontrahent zaś w takim przypadku nie płaci już firmie, tylko bankowi.
Co się dzieje, jeżeli po upływie 90 dni kontrahent nie wywiąże się ze zobowiązań i nie zapłaci bankowi?
Przy tego rodzaju transakcjach banki bardzo często przejmują również na siebie ryzyko związane z niewypłacalnością dłużnika. Jeżeli zatem odbiorca po upływie umówionego wcześniej terminu nie wpłaci pieniędzy, to bank zaczyna od niego dochodzić należności jako wierzyciel. Czasami jednak zdarza się, że umowa zawarta przez bank z firmą będącą dostawcą towarów czy usług nie przewiduje takiej możliwości. Wtedy już o wyegzekwowanie zapłaty musi już zabiegać sama firma.
Reklama
Niekiedy odbiorca towarów czy usług jest słabszą stroną transakcji i musi przyjąć niekorzystne warunki płatności. Ponieważ zależy mu na utrzymaniu współpracy z dostawcą, godzi się na zapłatę np. po 10 dniach od każdej dostawy. Jak bank może pomóc takiemu odbiorcy?
Także w tym przypadku w grę może wchodzić udzielenie kredytu. Czasami jednak korzystniejsze okazuje się skorzystanie z tzw. zapłaty za zobowiązania z wydłużeniem terminu płatności. Czasami taka zapłata jest też nazywana faktoringiem odwrotnym. Polega na tym, że firma będąca odbiorcą towarów i usług zleca bankowi zapłacenie za faktury. Dokonując zapłaty w ciągu np. 10 dni, bank staje się wierzycielem firmy będącej odbiorcą. Jako wierzyciel wydłuża następnie firmie termin zapłaty, ale już teraz na rzecz banku, np. do 60 dni. W takim przypadku nie dochodzi do udzielenia kredytu przez bank, a tylko do stworzenia możliwości korzystniejszego uregulowania zobowiązania przez firmę otrzymującą towary lub usługi.
Czasami jest tak, że umowa odbiorcy z dostawcą przewiduje co prawda dość długi, bo np. 60-dniowy, termin płatności, ale również zakłada, że w przypadku wcześniejszej zapłaty odbiorca uzyskuje kilkuprocentową zniżkę. Dzięki więc wsparciu banku firma będąca dostawcą regulującym należności szybciej, niż przewidują ustalone wcześniej terminy, może osiągnąć znaczące korzyści finansowe w postaci skonta za wcześniejszą płatność. Niejednokrotnie jest ono o wiele wyższe niż odsetki i prowizje zapłacone bankowi za to, że w krótszym terminie uregulował za firmę zobowiązanie wobec jej kontrahenta.
Jakie warunki muszą spełniać firmy, aby uzyskać korzystniejsze rozliczenia?
Bank zawsze ocenia kondycję finansową firmy ubiegającej się o takie wsparcie. Ważne jest również to, jaka transakcja ma być sfinansowana. Jeżeli są to zakupy istotne dla funkcjonowania przedsiębiorstwa, np. nabycie niezbędnych surowców czy maszyn, to bankowi łatwiej jest przyjąć założenie, że firma wykorzysta finansowanie na swoją dochodową działalność oraz dołoży wszelkich starań aby spłacić swoje zobowiązania w terminie.