Jeden z pierwszych na świecie funduszy inwestycyjnych, nastawionych na lokowanie pieniędzy w firmach, w których jest duża liczba kobiet na wysokich stanowiskach, ma na początku grudnia rozpocząć działalność.
Jego utworzenie popierają Cheri Blair oraz byli premierzy Kanady i Nowej Zelandii. Utworzony przez Naissance Capital z siedzibą w Zurychu Women Leadership Fund spodziewa się zainwestować w takie firmy do 2 mld dol., zamierza również być aktywnym inwestorem w spółkach, w których na wyższych stanowiskach i w zarządzie kobiet jest mało albo nie ma wcale.
Fundusz ten stanowi przykład rosnącego zainteresowania zwiększeniem roli kobiet w przedsiębiorstwach. Opiera się ono na rozmaitych badaniach, których wyniki sugerują, że firmy z większym odsetkiem kobiet na wysokich stanowiskach mają lepsze wyniki. – Czy można coś zyskać na inwestowaniu w takie firmy? Jesteśmy przekonani, że tak – no i jako pierwsi robimy coś takiego – mówi Daniel Tudor, menedżer projektu funduszu.
Wprawdzie są też inne próby powołania podobnej instytucji, ale ten fundusz – utworzony przez czterech mężczyzn i trzy kobiety – ma poparcie znanych osób, w tym żony Tony’ego Blaira, byłego premiera Wielkiej Brytanii. Doświadczenia podobnego funduszu, Amazone Euro, skłaniają jednak do ostrożności: wartość jego aktywów, wynosząca w 2007 roku rekordowe 18 mln euro, spadła obecnie do 3 mln euro.
Nowy fundusz ma wystartować na początku przyszłego miesiąca, a jego kapitał zalążkowy wynosi 1 mld euro.
Reklama
Jako przykład „dobrych” firm z punktu widzenia funduszu Daniel Tudor wymienia amerykańskie grupy chemiczne DuPont i Dow Chemical, przeciwstawiając im między innymi francuską sieć detaliczną Carrefour, w której jedynie 11 proc. stanowisk dyrektorów hipermarketów jest obsadzonych przez kobiety, choć to właśnie one stanowią 80 proc. klientów firmy. Zdaniem Kima Campbella, byłego premiera Kanady, wysoka pozycja dyrektorów funduszu umożliwi im odgrywanie roli aktywnego inwestora: – Chcemy użyć dźwigni finansowej w celu nakłonienia firm, żeby robiły to, co jest dla nich korzystne – mówi.
Niektórzy są jednak sceptyczni. – Udowodnienie jakiegokolwiek związku między kobiecym przywództwem a wynikami firmy musi być bardzo trudne – mówi kobieta, która zajmuje bardzo wysokie stanowisko dyrektorskie w Europie.