Osłabienie złotego, podobnie jak i analogiczna przecena innych walut regionu, to w głównej mierze efekt pogorszenia klimatu inwestycyjnego na świecie, u źródeł czego leżą spadki na rynkach akcji. Wczorajsza, fatalna w swej wymowie sesja na Wall Street, jak również dzisiejsze około 2 proc. spadki na czołowych europejskich parkietach, dostatecznie uzasadniają zachowanie rynku walutowego.

Argumentów przemawiających na niekorzyść złotego jest jednak więcej. Cieniem na notowaniach kładzie się spadek EUR/USD z 1,48 dolara do dziennego minimum na 1,4635 dolara. Wyrażone dziś przez Radę Polityki Pieniężnej obawy co do realizacji przychodów z prywatyzacji oraz zaniepokojenie deficytem sektora finansów publicznych. Czy też wreszcie zmiana sytuacji technicznej na wykresach polskich par, po tym jak dolar przełamał opory skupione wokół poziomu 2,90 zł, a euro wybiło się powyżej szczytów z 9 i 28 października br. (odpowiednio 4,2747 i 4,2708 zł), co otworzyło USD/PLN drogę do 3 zł, a EUR/PLN do 4,40 zł.