Jeszcze w połowie września eksperci Komisji przewidywali spadek PKB naszego kraju w tym roku o 1 proc. Teraz szacują, że zwiększy się on o 1,2 proc. Według ekspertów Komisji, w przyszłym roku polska gospodarka ma się zwiększyć o 1,8 proc. (poprzednio wzrost szacowano na 0,8 proc.), a w 2011 r. o 3,2 proc.

Komisja podwyższyła szacunki wzrostu gospodarczego dla siedmiu krajów strefy euro, jednak skala zmian nie była zbyt duża. Prognozy dla siedmiu państw zostały obniżone, w przypadku niektórych dość mocno. Dla gospodarki niemieckiej poprzednie przewidywania mówiły o spadku o 5,1 proc., obecne zakładają spadek o 5 proc. PKB Francji spadnie nie o 2,1 proc., lecz o 2,2 proc. Znaczne pogorszenie prognoz miało miejsce w przypadku Słowenii (z -3,4 do -7,4 proc.), Słowacji (z -2,6 proc. do -5,8 proc.) i Finlandii (z -4,7 do -6,9 proc.). Mocno obniżono również prognozy dla Bułgarii, Czech, Estonii, Łotwy, Litwy i Rumunii. Spośród 27 państw objętych prognozą, jedynie polska gospodarka w tym roku ma zanotować wzrost.

Znacznie gorzej jednak wygląda sytuacja finansów państwa. Komisja Europejska szacuje, że w przyszłym roku dług publiczny Polski sięgnie 57 proc. PKB (w tym roku
ma wynieść 51,7 proc.), a w 2011 r. aż 61,3 proc. PKB. Rada Polityki Pieniężnej również wyraziła zaniepokojenie z powodu planowanego deficytu sektora finansów publicznych i ryzyka przekroczenia progu 55 proc. PKB w najbliższych latach. W swoim cotygodniowym raporcie analitycy BNP Paribas ostrzegają, że fiskalna kondycja naszej gospodarki zaczyna przypominać sytuację Węgier sprzed kilku lat. Uważają oni, że dopuszczenie do znacznego wzrostu długu publicznego w Polsce jest błędem, który może mieć negatywne konsekwencje w najbliższych latach. Warunkiem ich uniknięcia jest jak najszybsze zacieśnienie polityki fiskalnej i niedopuszczenie do przekroczenia przez dług publiczny progów ostrożnościowych (50, 55 i 60 proc. PKB).