Rząd wpompował dotychczas 25,5 mld euro w gospodarkę czyli wykonał 75 proc. planu, co uratowało 400 tys. miejsc pracy, ale potrzeba znacznie więcej. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, jak „wielką pożyczkę„ planuje rząd, by wesprzeć rozwój różnych technologii cyfrowych, nanotechnologii, budownictwa i projektów nuklearnych. Nie mógł powiedzieć, bo decyzje jeszcze nie zapadły, chociaż jego szef, prezydent Nicolas Sarkozy, wspominał nawet o 35 mld euro.

- Jeżeli zdecydujemy, to w grę wchodzi jakieś 30-35 mld euro, które zostaną wydane w ciągu dwóch najbliższych lat - podkreśla b. premier Michel Rocard, który wraz z b. szefem rządu Alainem Juppe na prośbę prezydenta Sarkozy,ego stanął na czele zespołu przygotowującego program wsparcia.
Wcześniej Juppe mówił nawet o 100 mld euro, ale obawy przed rozdęciem planowanego deficytu budżetowego, który w 2010 r. ma dojść do 8,5 proc. PKB i kwoty 116 mld euro, przyhamowały apetyty Francuzów. Kraj mógłby utracić bardzo wysoki rating kredytowy AAA. – To musi być utrzymane – podkreśla Rocard.

Zdaniem Rocarda, wspominane wsparcie mogłoby być użyte do rozwoju konstrukcji nowego samolotu, samochodów o napędzie elektrycznym, badań nad nanotechnologiami i biopaliwami. – Francja dobrze plasuje się, aby odgrywać wiodącą rolę w nanotechnologiach – podkreśla. Dług Francji na koniec II kwartału sięgał już 1,43 bln euro, co równa się 74 proc. PKB. Na koniec 2009 r. może wzrosnąć do 77 proc., a nawet 84 proc. PKB w 2010 r. Może to pokrzyżować plany „wielkiej pożyczki”.

Dlatego ekonomista zespołu Rocard-Juppe Jacques Delpla przestrzega przed powiększaniem długu bez powiązania z jego redukcją w przyszłości. Z rosnącym deficytem z roku na rok na przestrzeni 30 lat „Francja przypomina alkoholika, który pił za dużo przez cały czas. Wraz z wielką pożyczką będzie więc czuł się coraz gorzej, aż w końcu zmusi go to do ostrej kuracji odwykowej”, ostrzega.

Reklama