Beata Lisowska
Czy łatwo jest uzyskać unijną dotację na szkolenia przyczyniające się do aktywizacji zawodowej osób pozostających bez zatrudnienia? Jakie problemy pojawiają się podczas realizacji takiego projektu?
Dorota Bączkowska
Dostęp do funduszy na takie projekty jest coraz trudniejszy, ponieważ coraz więcej firm próbuje je realizować i składa wnioski o dofinansowanie. Konkurencja na tym rynku jest coraz większa. Moja firma zrealizowała w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki cztery projekty dotyczące rynku pracy. Dzięki nim bardzo dużo się nauczyłam, stworzyłam nowe miejsca pracy, a wielu osobom bezrobotnym udało się wejść na rynek. Od 10 lat działam na rynku usług opiekuńczych. Zajmuję się przede wszystkim kobietami bezrobotnymi. Nigdy nie proponuję szkoleń z zakresu, na którym się nie znam.
Reklama
Dariusz Kańtoch
Realizowaliśmy do tej pory jeden projekt szkoleniowy w ramach Priorytetu VI PO KL. Zakładał przeszkolenie 18 osób, w tym pięciu bezrobotnych powyżej 50 roku życia. Znaczną trudnością okazało się skompletowanie takiej grupy beneficjentów. Osoby z tej grupy wiekowej mają duże możliwości intelektualne i fizyczne, ale istnieją psychiczne i mentalne bariery, które powodują, że zniechęcają się do aktywizacji zawodowej już na wstępie.
Współpracuję z urzędami pracy, ośrodkami pomocy społecznej, z wieloma osobami, które potencjalnie mogłyby wziąć udział w naszych szkoleniach, kwalifikowały się jako grupa docelowa, natomiast nie były w ogóle zainteresowane, ponieważ bały się, że stracą zasiłek, będą zmuszane do podjęcia pracy. Myślę, że warto się zastanowić nad zorganizowaniem dla tej grupy wiekowej dużej kampanii społecznej, przedstawiającej możliwości aktywizacji zawodowej, zachęcającej do tego, żeby chcieli zrobić coś ze swoim życiem. Wtedy nam będzie łatwiej docierać do takich osób i odkrywać ich ukryte talenty, ambicje i zdolności.
Dorota Bączkowska
Długotrwale bezrobotni to są najtrudniejsi beneficjenci i dobrze byłoby, gdyby administracja miała świadomość, że projektodawca może sobie z nimi nie poradzić. Czy w związku z tym nie można byłoby przyjąć, że w ramach projektu istnieje pewien margines niewykonalności, np. w przypadku najtrudniejszego elementu, jakim jest wskaźnik zatrudnienia? Jeżeli jest to trudny projekt, np. adresowany do osób niepełnosprawnych, wnioskodawca boi się ryzykować, bo wie, że będzie rozliczany z rezultatów twardych, takich jak liczba osób zatrudnionych w wyniku realizacji projektu.
Realizuję kompleksowe projekty, które obejmują doradztwo, szkolenie, a na końcu przewidują zatrudnienie. Muszę przyznać, że jest to nie lada trudność np. namówić opiekunki, żeby założyły miniprzedszkole. Udało mi się to osiągnąć, ale było to bardzo trudne. Wiedząc, że będę rozliczana z tego wskaźnika, założyłam go na poziomie minimalnym. Gdyby był możliwy margines niewykonalności, nie balibyśmy się ryzykować i efekty mogłyby być lepsze.
Instytucje organizujące konkursy zamykają nam możliwość wybierania do projektów osób najtrudniejszych. Już na etapie rekrutacji do projektu wybieramy osoby, które dają największą szansę na zatrudnienie. Pomijamy tych najtrudniejszych, a to dla nich powinny być robione projekty.
Dariusz Kańtoch
Jest jeszcze jeden problem. Realizatorami projektów dla grupy docelowej powyżej 45 – 50+ są instytucje niepubliczne: fundacje, stowarzyszenia, firmy. One muszą konkurować z projektami systemowymi, realizowanymi przez publiczne jednostki. Te ostatnie wcale nie są zainteresowane, żeby współpracować przy rekrutowaniu tych trudnych grup docelowych. Firmom, fundacjom, stowarzyszeniom łatwiej pomagać osobom młodszym. Dlatego uważam, że należałoby się zastanowić nad przeprowadzeniem podziału: projekty dla grup 45 – 50+ realizowałyby instytucje publiczne, a dla beneficjentów młodszych instytucje prywatne.
Beata Lisowska
Czy administracja jest świadoma problemów, jakie podczas realizacji projektów mają beneficjenci Europejskiego Funduszu Społecznego, i jak zamierza im pomóc?
Paweł Chorąży
W Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki jest coraz większa konkurencja. Koszt proponowanych projektów w całym programie zbliża się już do 50 mld zł, w PO KL jest dostępne mniej więcej 44 mld zł. Wynika to z tego, że aplikowanie jest bardzo tanie: stworzenie projektu, jego wydrukowanie i zawiezienie do odpowiedniej instytucji nie kosztuje wiele. Na etapie wnioskowania o dofinansowanie nie wymagamy żadnych załączników, które generowałyby koszty dla beneficjenta. Jednak nie wszystkie składane projekty są dopracowane. Występują tu zresztą duże różnice. Inna jest sytuacja zakładu doskonalenia zawodowego z Radomia czy z Ostrołęki, który od lat działa na lokalnym rynku. W zupełnie innej sytuacji jest firma szkoleniowa czy doradcza, dla której środki Europejskiego Funduszu Społecznego są uzupełnieniem jej działalności, ale która nie ma rozeznania na rynku i jest niezakorzeniona w społeczności lokalnej, bo przychodzi z zewnątrz. Dzisiaj aplikuje w województwie mazowieckim, a za chwilę ten sam projekt złoży np. w Małopolsce.
Te projekty, które istnieją tylko dlatego, że są środki europejskie i można z nich skorzystać, będą miały coraz większe problemy. Jeżeli beneficjent nie jest zakorzeniony w środowisku lokalnym, nie ma dobrego rozeznania, nie uda mu się wejść do gminy X zupełnie z zewnątrz i obwieścić: mam świetny projekt do zrealizowania, wszyscy długotrwale bezrobotni, niepełnosprawni z drugim albo trzecim stopniem niepełnosprawności zgłaszajcie się. Tego po prostu nie da się zrobić.
Nie jest łatwo znaleźć osoby z trudnych grup docelowych. Osoby młodsze, lepiej wykształcone mają większą samoświadomość. Do osób starszych jest trudniej dotrzeć: mają duże doświadczenie życiowe, często traumatyczne, można powiedzieć, z niejednego pieca chleb jadły, nie na jednym się sparzyły i trudniej jest je przekonać. Tutaj na pewno występuje pewna bariera. Osoby z grupy 50+ bardzo często obawiają się utraty zasiłku. Nawet jeśli wynosi on nieco powyżej 500 zł, dla tych osób to jest naprawdę dużo wobec postawienia się w sytuacji niepewnej: może znajdę pracę, może jej nie znajdę. Osoba młoda akceptuje ryzyko na znacznie wyższym poziomie.
Moim zdaniem, jeśli chodzi o wsparcie udzielane w ramach EFS, największe problemy wykonawcze dopiero są przed beneficjentami. Lata 2008 – 2009 były swego rodzaju rozbiegiem. Gros środków jeszcze jest do wydania. Projektów będzie coraz więcej i siłą rzeczy będą ze sobą konkurować. Tak naprawdę największe wyzwanie w tej chwili to jest dotarcie do tych, którzy sami nie są w stanie się zaktywizować.
Te prawdę potwierdzają statystyki. Niepełnosprawni, osoby w wieku 50+, to są te grupy, w których mamy – na poziomie sprawozdań – niedowykonanie. Oznacza to, że one są w mniejszym stopniu wspierane, niż to wynika z założeń Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, ponieważ do tych grup najtrudniej jest dotrzeć. Projekt dla niepełnosprawnych można nawet łatwo napisać, natomiast znacznie trudniej jest go zrealizować.
Myślę, że czas takich projektów, które są tylko czysto szkoleniowe, czy tylko doradcze już się skończył. Podobnie nie mają szans na sprawną realizację projekty duże, adresowane do ogromnych populacji. Moim zdaniem przyszłością rynku szkoleń współfinansowanych z Europejskiego Funduszu Społecznego są mniejsze, bardziej wyspecjalizowane projekty, ale mające charakter kompleksowy. Powinny obejmować doradztwo zawodowe, podniesienie kompetencji, a także usługę pośrednictwa pracy. Wróżę tym wszystkim projektom, które są projektami szkoleniowymi dla wykluczonych, wielkie problemy w tym sensie, że będzie im bardzo ciężko mobilizować osoby długotrwale bezrobotne do pełnego uczestnictwa. Jeżeli nie zaplanowaliśmy żadnego wsparcia psychologicznego, przygotowania osoby do podjęcia wysiłku szkoleniowego, trudno będzie osiągnąć sukces.



Sylwia Maksim-Wójcicka
Instytucje, które planują i ogłaszają konkursy, muszą patrzeć na wskaźniki. Musimy wpisywać do konkursów niejako na siłę osoby w wieku 45+, z małych miast i terenów wiejskich, kobiety, osoby niepełnosprawne, ponieważ beneficjenci nie chcą się nimi zajmować. Łatwiej jest pozyskać do projektów osoby młode, ambitne, z dużych miast. Często spotykam się z pytaniami osób, które chcą otrzymać dotację na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej: mam pomysł, jestem prężny, otwarty, dlaczego nie chcecie mi dać pieniędzy? Może właśnie dlatego, że jesteś młody i dynamiczny, a więc poradzisz sobie bez tej dotacji? Europejski Fundusz Społeczny nie jest dla młodych i pięknych, tylko dla tych, którzy są słabsi.
Należy się zastanowić, czy problemy z naborem osób wynikają z tego, że nie ma zainteresowania taką ofertą, czy sposób dotarcia do potencjalnych uczestników szkoleń przez beneficjenta nie był trafiony, czy projekt był dobrze promowany. Zdarza się, że niewłaściwy dobór grupy docelowej wynika z chęci dostosowania się do kryteriów strategicznych. Wybiera się beneficjentów ostatecznych pod kątem dokumentacji konkursowej, żeby zyskać dodatkowe pięć punktów. Już na etapie pisania projektu wnioskodawcy nie przeprowadzili właściwej diagnozy. Pisali na wyczucie, a kiedy przyszło do realizacji projektu, okazało się, że nie mogli znaleźć osób, bo – po prostu – nikt nie był zainteresowany taką formą wsparcia.
W małych projektach szkoleniowych, realizowanych np. w ramach Działania 6.3 PO KL, pojawia się jeszcze inny problem. Nie zawsze te szkolenia i te typy umiejętności, które wnioskodawcy proponują w swojej ofercie, trafiają w rzeczywiste potrzeby. Mam wątpliwości, czy na terenach, gdzie jest wysokie bezrobocie, szkolenia uczące kobiety bardzo prostych umiejętności, np. układania kwiatów, rzeczywiście pomogą im odnaleźć się na rynku pracy i znaleźć zatrudnienie?
Edward Marek Wroniewski
My jako instytucja bezpośrednio nadzorująca wybór projektów spotykamy się z tymi wszystkimi problemami.
Mamy to szczęście, że jest bardzo duża grupa beneficjentów, która aplikuje. Była wcześniej obawa, czy będą chętni do ubiegania się o środki z EFS, okazało się, że niepotrzebnie. W wojewódzkim urzędzie pracy w ramach jednego konkursu starcza środków średnio tylko dla 10 proc. beneficjentów. Muszą więc wysoko stawiać sobie poprzeczkę, określając zamierzone rezultaty, żeby te wskaźniki pozwoliły im na uzyskanie dofinansowania. Później przy realizacji pojawiają się problemy. To jest skutek dużej konkurencji. Bardzo ważną rolę odgrywa więc dialog pomiędzy beneficjentami a instytucją pośredniczącą II stopnia. Chociaż reguły są określone i ścisłe, mamy duże pole manewru.
Jeżeli argumenty beneficjenta są wiarygodne i istotne, jesteśmy w stanie uelastycznić wskaźniki i pozwalamy na kontynuowanie projektu. Taką możliwość jako instytucja pośrednicząca drugiego stopnia posiadamy. To nie jest tak, że nie da się nic zrobić, jeśli beneficjent nie radzi sobie z realizacją projektu. Mogę podać przykład beneficjenta, który realizuje projekt związany z ambitnym zatrudnieniem, mianowicie przeszkoleniem pensjonariuszy domu opieki społecznej. Przyjechał do nas zdenerwowany, że nie miał pojęcia, jak trudna będzie rekrutacja do tego projektu. W wyniku negocjacji doszliśmy do porozumienia, poszerzyliśmy osobowo i terytorialnie grupę beneficjentów w tym projekcie i myślę, że sobie poradzi.
Przy dobrej woli i dialogu między instytucją wdrażającą i beneficjentami znaczna część problemów może być rozwiązana.
Paweł Chorąży
Do mnie wpływa bardzo dużo takich pytań: wystartowaliśmy w konkursie na aktywizację grupy w wieku 50+, a okazuje się teraz, że mamy problemy z rekrutacją. Dlaczego urzędnicy tworzą takie kryteria i nie chcą się zgodzić na ich zmianę?
Zawsze odpowiadam: zadaniem beneficjenta jest tak przygotować projekt i opracować taką diagnozę problemu, aby wiedzieć, czy założone wskaźniki są wykonalne.
Narzekamy, że ciężko jest robić nabory beneficjentów, że jest ich za mało. Natomiast jeżeli spojrzymy na twarde wskaźniki, widać wyraźnie, że rezerwuary potencjalnej siły roboczej są w Polsce duże. Pamiętam dyskusje z urzędami pracy, które narzekały, że już nie ma kogo wysyłać na szkolenia. Odpowiedź Komisji Europejskiej jest zawsze jedna: spójrzcie na waszą stopę aktywizacji, jaki procent bezrobotnych jest aktywizowany w Polsce, a jaka jest przeciętna europejska. Macie ogromny problem z tym, że nie aktywizujecie tylu ludzi, ilu trzeba.
Moim zdaniem w Polsce pokutuje taki mit: u nas jest trudniej niż na Zachodzie, bo – choć mamy stosunkowo wysokie bezrobocie – jest ono ukryte. To nie jest prawda, bo są realizowane bardzo dobre projekty dla najtrudniejszych grup, które udaje się aktywizować. Sekwencja zdarzeń powinna być jednak inna: najpierw opracowuję pomysł, planuję, co chcę zrobić, z kim pracować, zdobywam dobre rozeznanie i dopiero wtedy piszę projekt. Niestety, często bywa na odwrót, beneficjenci najpierw piszą, a potem zastanawiają się, co z tym fantem zrobić.
Z naszych doświadczeń wynika, że moc sprawcza kampani informacyjnych nie jest duża. Nie spowodują one, że osoba w wieku 56 lat, która do tej pory siedziała w domu, chwyci za teczkę i pobiegnie się zapisać na szkolenie. Ludzie zaczynają już rozumieć, że świat reklamy to jest coś innego niż rzeczywiste funkcjonowanie na rynku pracy.



Beata Lisowska
Jakie zmiany czekają beneficjentów Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w 2010 roku?
Edward Marek
Wroniewski
Do planów działań na 2010 rok, wszędzie tam, gdzie jest to racjonalne, wpisujemy wskaźnik zatrudnienia po zakończeniu realizacji projektu. Chcemy, żeby jak najwięcej osób uzyskało zatrudnienie. To nie będzie proste. Mamy możliwość przekazania pracodawcom środków finansowych w ramach tzw. prac interwencyjnych, co powinno ułatwić zrealizowanie założonych w projektach wskaźników dotyczących zatrudnienia. W grę wchodzi jednak pomoc publiczna i zobowiązanie pracodawcy do utrzymania nowych miejsc pracy. W sytuacji kiedy mamy spowolnienie gospodarcze, części pracodawców trudno będzie podjąć się takiego zobowiązania, nawet jeśli otrzymają na to środki. To jest duże wyzwanie.
Paweł Chorąży
Jesteśmy w trakcie zmieniania procedur wdrażania projektów. Zamierzamy wprowadzić pilotażowo od nowego roku w rozliczaniu projektów koszty ryczałtowe i stawki jednostkowe. Będzie to na razie dotyczyć tylko tzw. małych grantów, a więc działań 6.3, 7.3 i 9.5 PO KL. Wprowadzimy też w 2010 roku limit kosztów zarządzania. Zdaję sobie sprawę, że dzięki tej ostatniej zmianie MRR nie zyska na popularności. Nie może być jednak tak, że koszty promocji czy obsługi projektu dominują nad kosztami merytorycznymi.
Sylwia Maksim-Wójcicka
Jestem wdzięczna ministerstwu za to, że zajęło stanowisko w sprawie gadżetów reklamowych, zalecając ograniczenie tej formy promocji projektów. Uczestnicy konferencji w projekcie wartym 50 tys. zł nie muszą otrzymywać teczek czy toreb na komputer. Trudno jest negocjować z beneficjentem, żeby zrezygnował z tych kosztów, a zamiast tego wygospodarował np. dodatkową dotację.
Paweł Chorąży
Plany działania na rok 2010 i propozycje kryteriów będą przyjęte przez Komitet Monitorujący PO KL w dniach 24 – 25 listopada. Kładziemy nacisk na grupy docelowe. Bardzo uczulamy w tej chwili wszystkie województwa na położenie nacisku na grupy najtrudniejsze, czyli osoby niepełnosprawne, kobiety, osoby w wieku 50+, długotrwale bezrobotnych oraz osoby wchodzące po raz pierwszy na rynek pracy.
Zwracamy też uwagę na większe zróżnicowanie geograficzne projektów. Inna sytuacja jest w Warszawie, zupełnie inna w powiecie radomskim czy szydłowieckim. Chodzi nam o to, żeby województwa w przyszłorocznych konkursach ustanawiały takie kryteria, które premiują projekty adresowane do tych obszarów, które są w mniejszym stopniu objęte wsparciem. Nie może być tak, że 80 proc. projektów jest realizowanych w stolicy województwa, a reszta to białe plamy.
Kolejna rzecz, na którą zwracamy uwagę, to położenie większego nacisku na grupy docelowe w projektach systemowych powiatowych urzędów pracy, ośrodków pomocy społecznej. Zależy nam na bardziej długofalowej pracy z beneficjentami ostatecznymi. Chcemy, by powstawały dla nich indywidualne plany działania.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego
Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych
ikona lupy />
Edward Marek Wroniewski wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie / DGP
ikona lupy />
Sylwia Maksim-Wójcicka kierownik Wydziału Wdrażania Priorytetu VI PO KL / DGP
ikona lupy />
Dariusz Kańtoch właściciel firmy KLS Partners / DGP
ikona lupy />
Paweł Chorąży dyrektor Departamentu Zarządzania EFS / DGP
ikona lupy />
Dorota Bączkowska prezes firmy JPB Doradztwo personalne / DGP