W minionym miesiącu, podobnie jak we wrześniu, kurs EUR/USD początkowo wzrastał, po czym w jego notowaniach w ostatnim tygodniu nastąpiło odreagowanie. W październiku dotarł on do najwyższego poziomu od 14 miesięcy i przekroczył poziom 1,5000.

W ostatnich dniach tego miesiąca wartość euro względem dolara zeszła jednak w okolice poziomu 1,4700. Skala korekty w październiku była nieco większa niż we wrześniu – przekroczyła 60%, podczas gdy miesiąc wcześniej zostało zniesione niespełna 50% ruchu wzrostowego. Może to oznaczać, że siła trendu wzrostowego nieco słabnie. Potencjał do dalszej zwyżki jeszcze się jednak nie wyczerpał. Po korekcie, która przedłużyła się również na pierwsze dni listopada, kurs EUR/USD wciąż będzie miał szanse na powrót do większych wzrostów. Zaprzepaściłby je dopiero prawdopodobnie spadek poniżej 1,4500.

Kurs EUR/USD w ostatnich tygodniach podążał w ślad za światowymi indeksami giełdowymi. Początkowo giełdy wzrastały na fali oczekiwań na dobre wyniki za III kwartał największych spółek. Wyniki te faktycznie okazały się dość dobre, dzięki czemu zwyżka na giełdach była kontynuowana aż do końca trzeciego tygodnia września. Później, po okresie krótkiej konsolidacji, rozpoczęła się korekta spadkowa. Wobec dość dużego wykupienia rynku była ona jak najbardziej uzasadniona. Jako pretekst do realizacji zysków po dość dużych wzrostach inwestorzy wykorzystali kilka gorszych od oczekiwań odczytów danych z USA. Uczestników rynku zawiódł m.in. indeks zaufania konsumentów szacowany przez Conference Board, dane o sprzedaży nowych domów oraz zamówienia na dobra trwałego użytku.

Chwilowo wspomnianą korektę zahamowała publikacja wstępnych szacunków dynamiki PKB Stanów Zjednoczonych za III kwartał. Dane te wypadły lepiej od i tak już dość wysokich oczekiwań. Produkt Krajowy Brutto wzrósł w USA o 3,5%, podczas gdy prognozy zakładały zwyżkę na poziomie 3,3%. W II kwartale wskaźnik ten odnotował spadek o 0,7%. Reakcja na te dane okazała się nietrwała z powodu obaw inwestorów o to, że są one w pewnym stopniu efektem wsparcia udzielonego amerykańskiej gospodarce przez władze polityczne i monetarne, a nie oznaką faktycznego ożywienia.
Wzrost kursu EUR/USD w okolice 1,5000 sprawił, że powróciła dyskusja na temat szkodliwości aprecjacji euro dla eksportu Eurolandu. Europejscy przedsiębiorcy wielokrotnie wskazywali, iż „granicę bólu” stanowi dla nich już poziom 1,4000. Mimo to przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego nie zdecydowali się na interwencję słowną, która mogłaby zwyżkę kursu EUR/USD zahamować. Jak wynika z ostatnich ich wypowiedzi, podejmą oni tego typu działania dopiero wtedy, gdy dynamiczny wzrost kursu EUR/USD będzie kontynuowany w najbliższej przyszłości.

W październiku w notowaniach funta dominowały wzrosty (choć jego początek upłynął pod znakiem zniżki). Na przestrzeni całego miesiąca brytyjska waluta zyskała zarówno w stosunku do euro jak i dolara. Kurs GBP/USD wzrósł ponad poziom 1,6600, natomiast para EUR/GBP spadła poniżej 0,9000. Brytyjską walutę wsparła m.in. jedna z wypowiedzi prezesa Banku Anglii, który stwierdził, że należy już zacząć myśleć o ewentualnej podwyżce stóp procentowych w przyszłości. W ostatnich miesiącach nie wspominał on nic o zacieśnianiu polityki pieniężnej. Wydaje się jednak, że tego typu decyzja nie zostanie jeszcze podjęta w najbliższych miesiącach. Brytyjska gospodarka nie jest jeszcze wystarczająco silna. Wskazały na to m.in. wstępne dane o PKB Wielkiej Brytanii za III kwartał, które wypadły słabiej od prognoz. Oczekiwano, że brytyjska gospodarka odnotuje niewielki wzrost, skurczyła się ona jednak o 0,4% kw/kw.

Reklama



W minionym miesiącu Australia i Norwegia, jako pierwsze z gospodarek rozwiniętych od początku kryzysu podniosły stopy procentowe. W obu przypadkach podwyżka wyniosła 25 pb. Podjęcie takich decyzji umożliwiła stabilizacja stanu gospodarek tych państw. Zacieśnienie polityki pieniężnej oraz zapowiedzi dalszych takich kroków ze strony władz monetarnych Australii dały silny impuls do umocnienia dolara australijskiego. Kurs AUD/USD wzrósł w październiku do najwyższego poziomu od sierpnia 2008 r. W przypadku korony norweskiej pozytywna reakcja nie była zbyt silna. Waluty państw, które będą jako pierwsze podnosić stopy procentowe będą w najbliższym czasie prawdopodobnie bardzo chętnie kupowane przez inwestorów.

Miniony miesiąc na rynku surowcowym upłynął pod znakiem ustanawiania nowych szczytów. Cena złota znalazła się na najwyższym poziomie w historii, natomiast wartość ropy wzrosła do najwyższego poziomu od października 2008 r. Impuls do zwyżki dało przede wszystkim osłabienie dolara, z notowaniami którego surowce są ostatnio silnie ujemnie skorelowane. W najbliższych miesiącach rynek surowcowy powinien w dalszy ciągu być w dużym stopniu uzależniony od zmian wartości amerykańskiej waluty.

Październik przyniósł sporą zmienność na rynek polskiej waluty. Pierwsza połowa miesiąca przyniosła dwukrotny test poziomu 4,2800 w notowaniach EUR/PLN, po czym kurs tej pary walutowej zniżkował w okolice 4,1500. Wsparcie to powstrzymało jednak dalszy spadek wartości euro względem złotego i na koniec października mogliśmy obserwować ponowny test poziomu 4,2800. Barierę tę udało się inwestorom pokonać dopiero na początku bieżącego miesiąca, w efekcie czego kurs EUR/PLN zwyżkował w okolice 4,3200.

Presja deprecjacyjna w notowaniach złotego na początku października wynikała z dość nerwowej sytuacji w regionie – inwestorów niepokoiło ponowne nasilenie się problemów finansowych na Łotwie oraz turbulencje polityczne w Rumunii. Łotwa po raz kolejny stanęła przed zagrożeniem wstrzymania pomocy finansowej ze wspólnych środków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Komisji Europejskiej oraz Szwecji. Łotewski rząd, został bowiem zobowiązany, by do 2012 r. rokrocznie ograniczać wydatki fiskalne o 1 mld dolarów, tymczasem ustawa budżetowa na 2010 r. zakładała cięcie wysokości 750 mln dolarów. Dwa tygodnie trwały negocjacje na szczeblu rządowym, zanim udało się osiągnąć międzypartyjny konsensus i ustalić poprawki do budżetu, które usatysfakcjonowały zagranicznych pożyczkodawców.



Również w Rumunii kwestia ciągłości pomocy z MFW stanęła pod znakiem zapytania. Rozpad tamtejszego rządu oraz małe szanse na poparcie nowo powołanego premiera i jego ekipy rządzącej wstrzymały reformy, jakie Rumunia zobowiązała się wprowadzać, by systematycznie otrzymywać kolejne transze pożyczki od Funduszu o całkowitej wartości 20 mld euro.
Negatywny wpływ na złotego miały również pierwsze problemy w terminowym wdrożeniu rządowego planu prywatyzacji polskich spółek. Zgodnie z nim do końca przyszłego roku budżet powinien zostać zasilony kwotą 37 mld zł, z czego w 2009 r. miałoby wpłynąć 12 mld. W obecnym momencie wiadomo, iż tegoroczny plan na pewno nie zostanie zrealizowany, a przychody ze sprzedaży państwowych spółek wyniosą 5 mld zł. Przyczyną tej obniżki szacunków jest fiasko sprzedaży energetycznej spółki Enea – niemiecki inwestor, spółka RWE odstąpiła bowiem od transakcji, argumentując swoją decyzję zbyt wysoką ceną zaproponowaną przez rząd.

Tak jak w pierwszej połowie miesiąca polska waluta podążała głównie za nastrojami panującymi w regionie, drugą połowę października charakteryzowało nasilenie się zależności pomiędzy złotym a nastrojami panującymi na światowych giełdach i na rynku eurodolara. To właśnie zdecydowana poprawa sentymentu inwestycyjnego na parkietach i zwyżka kursu EUR/USD ponad poziom 1,5050, przyczyniły się do spadku notowań EUR/PLN w okolice 4,1500. Wkrótce potem jednak nastąpiło silne odreagowanie na wszystkich rynkach, które przybrało charakter korekty obserwowanych od marca wzrostów. Na fali tego odreagowania eurodolar zniżkował w pobliże 1,4630, a podążający w ślad za nim złoty osłabił się do poziomu 4,3200 PLN za EUR.

Dane makroekonomiczne, jakie napływały z Polski w ciągu miesiąca były dość optymistyczne, co jednak nie wywarło większego wpływu na inwestorów. Wrześniowa produkcja przemysłowa skurczyła się o 1,3% r/r, podczas gdy oczekiwano większego spadku. Poprawiła się również aktywność gospodarcza w sektorze przemysłowym – wskaźnik PMI wzrósł w październiku do poziomu 48,8 pkt z 48,2 pkt miesiąc wcześniej, przybliżając się tym samym do kluczowej wartości 50 pkt, która stanowi granicę pomiędzy ekspansją a recesją w danym sektorze. Nieco rozczarowała natomiast sprzedaż detaliczna, która zanotowała wzrost o 2,5% r/r, wobec prognoz na poziomie 4% r/r. Najważniejsze jednak, iż jej dynamika zdołała się utrzymać powyżej zera. Po słabym lipcowym odczycie, w sierpniu poprawiło się saldo bilansu obrotów bieżących w Polsce. Deficyt na rachunku bieżącym wyniósł w tym okresie 69 mld euro w porównaniu z deficytem wielkości 570 mld euro miesiąc wcześniej.

Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła w październiku stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Zaskoczeniem dla rynku był jednak komunikat po posiedzeniu, w którym RPP ocenia, że prawdopodobieństwo, iż inflacja w średnim terminie będzie poniżej celu zrównało się z prawdopodobieństwem jej wzrostu ponad cel wyznaczony przez NBP. Oznacza to zmianę nastawienia Rady z łagodnego na neutralne. Wcześniej bowiem RPP nie wykluczała dalszego cięcia kosztu pieniądza ze względu na fakt, iż prawdopodobieństwo ukształtowania się tempa wzrostu cen poniżej celu było większe niż szanse na wzrost inflacji powyżej celu. Jest to istotny krok, wyróżniający Polskę na tle naszego regionu, w którym władze monetarne cały czas znajdują się w fazie łagodzenia polityki pieniężnej – na Węgrzech, w Rumunii, czy nawet w Czechach wciąż nie można wykluczyć kolejnych obniżek kosztu pieniądza.

ikona lupy />
Tomasz Regulski / Forsal.pl