Po decyzji ING o skoncentrowaniu się na działalności bankowej preferowanym scenariuszem pozbycia się ubezpieczeniowej części jest debiut giełdowy. W Polsce podział nie będzie problemem, bo oba segmenty i tak funkcjonowały oddzielnie.
MARCIN JAWORSKI
Co się stanie z ubezpieczeniową marką ING w Polsce po decyzji grupy o skoncentrowaniu się na bankowości?
TOMASZ BŁAWAT*
Będzie musiała zapaść decyzja, czy obie części będą posługiwały się marką ING, czy tylko bank. Losy marki zależą też oczywiście od tego, co się stanie z wydzieloną częścią ubezpieczeniową.
Reklama
Jaki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny?
Preferowany jest debiut giełdowy całej części ubezpieczeniowej. Po wydzieleniu będziemy szóstą grupą w ubezpieczeniach na świecie i nie ma chyba obecnie takiego gracza, który byłby w stanie kupić całość. Sprzedaż w częściach byłaby nieopłacalna, bo wiadomo, że w każdej grupie są aktywa mniej i bardziej atrakcyjne. Sprzedający nie będzie chciał ryzykować, że te drugie znajdą szybko nabywców, a zostanie w portfelu z tymi pierwszymi. To opcja preferowana, ale oczywiście niejedyna możliwa.
A jak rozumieć zapowiedź wprowadzenia zarządzania regionalnego dla operacji w Beneluksie, USA, Europie Centralnej, Ameryce Łacińskiej i Azji? Czy to nie jest zapowiedź podziału na spółki i sprzedaży po kawałku?
Nie będzie powoływania odrębnych spółek dla regionów. To raczej zapowiedź szukania większych efektów synergii, głębszej integracji działalności spółek w regionie. W Europie Centralnej ta współpraca działa np. przy opracowywaniu produktów, ale w innych regionach nie jest to już powszechna praktyka.
Tu chodzi raczej o takie zmiany, które pozwolą zwiększyć wartość części ubezpieczeniowej. Temu sprzyja też oddzielenie części bankowej i ubezpieczeniowej, bo do tej pory wycena giełdowa zawierała dyskonto na kompleksowość struktury grupy.
Kiedy mogą zapaść już jakieś decyzje dotyczące przyszłości spółek?
Nie wcześniej niż za około 12 miesięcy, bo tyle zapewne potrwa oddzielenie części bankowej i ubezpieczeniowej.
Skąd taka decyzja grupy? Czy to bardziej presja ze strony rządu, który chce odzyskać pożyczone 10 mld euro, czy Komisji Europejskiej, która pilnuje konkurencji?
Były prowadzone negocjacje z Komisją Europejską i myślę, że to ona nalegała na uproszczenie struktury zarządczej grupy i rozliczenie udzielonej przez rząd holenderski pomocy dla ING. Tu mamy nieco inną sytuację niż w przypadku AIG, gdzie w zamian za wsparcie rząd stał się właścicielem spółki. Holenderski rząd nie dostał udziałów, ale pożyczkę trzeba oddać.
Co taki podział oznacza dla polskich spółek?
To nie jest wielka zmiana, bo w Polsce te działalności były i tak podzielone. Nie było jakichś formalnych relacji między menedżerami części bankowej i ubezpieczeniowej.
Jaki będzie to miało wpływ na waszą działalność biznesową, np. sprzedaż polis inwestycyjnych przez bank? Ostatnio część towarzystw wycofała się z tej działalności ze względu na ryzyko kredytowe i niską opłacalność.
Cały czas będziemy współpracowali z ING Bankiem, bo to element naszej strategii wielokanałowego dotarcia do klientów. Nie dokładaliśmy do sprzedaży takich polis, nie było takiej potrzeby. A jeśli chodzi o ryzyko kredytowe, to łatwiej nam je ocenić, pozostając w grupie z bankiem niż podmiotom zewnętrznym.
Cała ta sytuacja może nawet zwiększyć nasze wolumeny sprzedaży przez banki. Do tej pory rzeczywiście w ramach grupy łatwiej nam się było porozumieć z ING Bankiem. Ale z drugiej strony nasza marka i powiązanie z grupą bankową stały na przeszkodzie współpracy z innymi bankami.
Czy agenci będą dalej oferowali usługi bankowe?
Agenci oferują kredyty hipoteczne i konta dla małych i średnich firm i tu się nic nie zmieni.
Jakie są wasze plany dotyczące rozwoju w kontekście planowanego podziału?
Tu nic się nie zmienia, koncentrujemy się na budowaniu wartości biznesu w Polsce. Właśnie skończyliśmy opracowywać strategię na lata 2010–2015, która zakłada dwukrotny wzrost liczby klientów w ubezpieczeniach na życie, czyli do 1 mln osób. Chcemy mieć też 15 proc. udziału w rynku zarówno liczonego składkami, jak i rezerwami techniczno-ubezpieczeniowymi. Widząc tę trudną i specyficzną sytuacją, liczymy się z tym, że będziemy musieli np. zwiększyć rekrutację agentów, ze względu na spodziewany ich odpływ, żeby zrealizować te plany. Chcemy też kontynuować kampanię reklamową, która ma wzmocnić świadomość klientów dotyczącą naszej obecności w segmencie ubezpieczeń, bo na razie mamy silną percepcję jako lider w emeryturach.
* Tomasz Bławat
prezes ING Usługi Finansowe zajmującego się obsługą klientów OFE ING i ING Towarzystwa Ubezpieczeń na Życie. Wcześniej pracował w Kompanii Piwowarskiej oraz Procter & Gamble