Zgodnie z dokumentem Komisji, uzyskanym przez „Financial Times”, UE powinna zwiększyć zakres ostatnich cięć w dopłatach dla rolnictwa oraz narzucić ściślejszą kontrolę na szczeblu krajowym nad funduszami, które obecnie trafiają bezpośrednio do regionów w Europie.

Dokument przywodzi na myśl otwarcie przez Komisję szachowej rozgrywki, której ton będzie nadawać pełna sporów dyskusja między 27. rządami krajów UE, samą Komisją i Parlamentem Europejskim nad długoterminowym planem wydatków.

UE ma nadzieję na ustalenie już w pierwszym półroczu 2011 głównych zarysów przyszłego budżetu, który zacznie obowiązywać w 2014 roku i według wstępnych założeń potrwa do roku 2020.

Dokument Komisji stawia sprawę bez żadnych ogródek: „Budżet UE jest ofiarą wewnętrznej inercji, która kontrastuje z nadzwyczajnym przyspieszeniem tempa globalizacji”.

Reklama

„Dzisiaj Komisja uważa, że niezbędna jest gruntowna reforma budżetu UE. Bardziej efektywny budżet jest konieczny, choćby z powodu stanu finansów publicznych państw członkowskich, który znacznie się pogorszył wskutek bezprecedensowego globalnego kryzysu”.

Każdego roku budżet Unii jest wart około 1 proc. PKB całego ugrupowania. Ale w ciągu minionych 20 lat to rolnictwo i pomoc regionalna pochłaniały prawie trzy-czwarte wydatków UE, podczas gdy zaledwie jedna dziesiąta szła na projekty bezpośrednio związane z deklarowanym przez UE priorytetem poprawy gospodarczej konkurencyjności.

Najbardziej kontrowersyjna sugestia Komisji dotyczy tego, że UE powinno skoncentrować swój budżet pomocy regionalnej – wart prawie 50 mld euro rocznie – raczej na poszczególnych państwach członkowskich, a nie na biednych regionach w tych krajach.

Chociaż Komisja nie mówi nic na temat zmniejszenia pomocy regionalnej, twierdzi, że fundusze powinny być przyznawane warunkowo, w zależności „od osiągania uzgodnionych i wymiernych celów”, a pieniądze, w razie konieczności, byłyby wstrzymywane.



„Tradycyjne koncentrowanie się na wydatkach w poszczególnych regionach uniemożliwia skupianie się na perspektywach transnarodowej i między-granicznej, które powinny być podstawą wydatków w UE” – stwierdza Komisja Europejska.

Propozycje te oburzyły przedstawicieli bogatych regionów w Europie Zachodniej, spośród których część nadal dostaje pomoc, i to nie mniej niż w biedniejszej Europie Środkowej i Wschodniej. Wszystkie regiony obawiają się re-nacjonalizacji polityki pomocowej w UE, której rezultatem będzie utrata środków i wpływu na to, jak są wydawane pieniądze.

W liście do Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji, Mercedes Besso gubernator włoskiego regionu Piedmont, potępił propozycje stwierdzając, że „dokument nadaje się tylko do kosza na śmieci”.

Danuta Hübner, Polka, która w lipcu ustąpiła ze stanowiska unijnego komisarza ds. pomocy regionalnej i obecnie zasiada w Parlamencie Europejskim, zaatakowała propozycje uznając je „za zaprzeczenie wszystkiego, co słyszeliśmy od przewodniczącego Komisji w ostatnich latach, miesiącach i tygodniach na temat roli regionów procesie wielopoziomowego zarządzania”.

Dokument zawiera także propozycje „dalszych znaczących redukcji pozycji w budżecie UE poświęconych rolnictwu” i przeznaczenie uwolnionych środków na realizację nowych priorytetów, zwłaszcza na rozwój „gospodarki opartej na wiedzy i mniejszym zużyciu węgla”.

Na bezpośrednie dopłaty w rolnictwie przeznaczono 32 proc. wszystkich wydatków UE w 2013 roku, znacznie mniej od 61 proc. wyasygnowanych na ten cel w roku 1988.

Ale perspektywy większych cięć są raczej wątpliwe. Podczas ostatniego przeglądu polityki rolnej, tylko Wielka Brytania i sześć innych państw na 27 krajów członkowskich, opowiedziały się za zmianą status quo – twierdzą dyplomaci.

ikona lupy />
Siedziba Komisji w Brukseli / ST