Miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy (tzw. payrolls report) jest kluczową figurą zarówno dla rynków akcji, jak i notowań głównych par walutowych, a teraz, gdy Fed czeka na poprawę w zakresie zatrudnienia, aby zacząć zaostrzać politykę pieniężną, jego znaczenie jest jeszcze większe. W minionym miesiącu, raport rozczarował – w gospodarce ubyło 263 tys. miejsc pracy, zaś stopa bezrobocia wzrosła do 9,8%. Tym razem rynek oczekuje lepszego rezultatu – konsensus rynkowy zakłada spadek zatrudnienia w październiku o 173 tys. i wzrost stopy bezrobocia do 9,9%. Czy ten optymizm jest uzasadniony? Pomniejsze statystyki z rynku pracy sugerują, że tak. Przede wszystkim średnia wartość nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych była najmniejsza od listopada 2008 roku. Sytuację tę potwierdza raport Challengera, pokazujący najmniejszą liczbę planowanych zwolnień od marca 2008. Dodatkowo raport ISM pokazał pierwszy wzrost zatrudnienia lipca 2008 i zarazem najsilniejszy od kwietnia 2006. Optymizm ostudził nieco raport ISM dla usług, sugerujący pogłębiający się spadek zatrudnienia w tym sektorze (najsilniej od maja 2009). Raport ADP pokazał poprawę, choć nie tak dużą, na jaką liczył rynek. Dane zostaną opublikowane o godzinie 14.30. Przedsmak tego raportu dostaniemy o godzinie 13.00, kiedy analogiczny raport zostanie opublikowany w Kanadzie. Przypomnijmy, iż w minionym miesiącu, raport zaskoczył nieoczekiwanym wzrostem zatrudnienia (o 30,6 tys.). Tym razem rynek oczekuje nieco mniejszego przyrostu (o 10 tys.).

Wpływ danych z USA zapewne będzie spory, gdyż sytuacja w notowaniach zarówno EURUSD, jak i kontraktów na S&P500 jest bardzo ciekawa. W przypadku EURUSD rynek zatrzymał się wczoraj w okolicach 1,4910 (maksimum z środy, ustanowione po posiedzeniu Fed) i do wyjścia w okolice 1,50 będzie zapewne potrzebował dobrych danych z USA. Należy jednak pamiętać, że spekulacja wokół tej figury jest na tyle duża, że rynek może jeszcze przed danymi próbować wybicia (zwłaszcza, że na otwarciu w Europie nie jest daleko od oporu), a sama reakcja po danych może być zaskakująca i tradycyjnie przynieść dużą zmienność.

Z kolei w notowaniach S&P500, rynek po pokonaniu poziomu 1048 pkt., wczoraj dotarł do lokalnego maksimum z 29 października na poziomie 1064 pkt. (pierwsze odbicie w korekcie po dobrych danych o PKB), który póki co zatrzymał wzrosty. To ważny poziom, gdyż wyjście górą, oznaczałoby już otwartą drogę do tegorocznych maksimów na poziomie 1100 pkt. Na taki scenariusz liczą najwyraźniej inwestorzy w Warszawie, którzy wczoraj przyczynili się do imponującej zwyżki i póki co zapowiada się, że będzie ona kontynuowana również dziś. Rynek po raz kolejny zmierzy się z poziomem 2325 pkt. w notowaniach kontraktów na WIG20. Sukces oznacza otwarcie drogi do 2440 pkt. – tegorocznego maksimum. Na poprawę sytuacji na globalnych rynkach tym razem opornie reaguje złoty, który – jak większość walut z naszego regionu (poza odrabiającą duże straty czeską koroną), zyskuje relatywnie niewiele.

Reklama