W dalszej części tygodnia było już lepiej i polska waluta odrabiała straty. Dla notowań EUR/USD, a przez to m.in. dla złotego korzystny był odbiór komunikatu Fed, który zapowiada, iż stopy w USA nie wzrosną szybko. Sentyment pogorszyły nieco dane z amerykańskiego rynku pracy, a zwłaszcza wzrost stopy bezrobocia do dwucyfrowych poziomów (10,1%). To uniemożliwiło notowaniom EUR/PLN powrót w okolice tygodniowych minimów na poziomie 4,23.

Miniony tydzień pokazał, iż segment walut wschodzących nie reaguje już tak optymistycznie na korzystne sygnały z globalnych rynków. Inwestorzy stali się bardziej selektywni, wybierając ostatnio raczej brazylijskiego reala (pomimo nałożonego podatku od napływu zagranicznego kapitału) i randa niż złotego czy forinta. W tym kontekście planowane przez rząd manewry w celu zmieszczenia się pod progiem zadłużenia (55% PKB) w zastępstwie faktycznych reform z pewnością nie pomagają. Co do kierunku – nadal kluczowe znaczenie mają jednak nastroje na rynkach globalnych, a te po tygodniu mieszanych danych pozostają nierozstrzygnięte. Tak może wyglądać cały przyszły tydzień, gdyż kalendarz wydarzeń nie zawiera naprawdę istotnych dla rynku danych. Pod koniec piątkowych notowań złotego w Warszawie za euro płacono 4,25 złotego, za dolara 2,86 złotego, zaś za franka nieco ponad 2,81 złotego.